Xiaomi wyjaśnia, jak 5G wpływa na użycie baterii. Sieć nowej generacji ma apetyt
5G gwarantuje nie tylko szybki internet z bardzo niskimi opóźnieniami. Ceną takiej wydajności jest niestety zwiększone zużycie baterii. Skąd to się bierze? Główny menadżer Redmi tłumaczy.
27.03.2020 | aktual.: 27.03.2020 14:54
5G ma nas wprowadzić w nową erę superszybkiego internetu z bardzo niskimi opóźnieniami. Standard ten ma swoje wady - jednym z nich jest np. konieczność gęstszego rozstawienia nadajników. Mogą one oszpecić okolicę, jednak rozwiązaniem jest wtopienie ich w krajobraz.
Pisałem już na łamach Komórkomanii o maszcie telekomunikacyjnym w kształcie... drzewa.
Kolejnym minusem sieci 5G jest zwiększone zużycie energii. I to odczuwalnie.
5G zauważalnie zmniejsza przebiegi na baterii
Lu Weibing, główny menadżer Redmi w poście na Weibo, dlaczego firma stosuje tak duże ogniwa w obecnych flagowcach. Przypomnę, że Redmi K30 Pro został wyposażony w ogniwo 4700 mAh, a mimo wszystko ma wystarczyć tylko na jeden dzień pracy. Dlaczego?
Jednym z powodów jest właśnie zastosowanie technologii 5G. Weibing deklaruje, że urządzenia z obsługą sieci nowej generacji pobierają aż 20 proc. więcej energii niż telefony 4G.
Drugą kwestią są podzespoły - często stosowane Snapdragony serii 800 potrzebują kolejne 20 proc. prądu więcej niż Snapdragony 7xx. Sytuacji nie poprawia fakt, że Snapdragon 865 został wyposażony w zewnętrzny modem 5G X55, a nie wbudowany.
Wprawdzie procesor został wykonany w energooszczędnym procesie 7 nm, jednak fizyki nie oszukamy - taki jest koszt wydajności i integracji najnowszych standardów. To wszystko potrzebuje prądu.
Przyjemnym skutkiem integracji 5G, ekranów 120 Hz i innych zasobożernych technologii jest zauważalne zwiększenie pojemności ogniw. Ogniwa rzędu 4500 - 5000 mAh powoli stają się standardem. I bardzo dobrze - prądożerne funkcje można wyłączyć i znacząco wydłużyć przebiegi na akumulatorze.