Sony Xperia Z3+ (Z3 Plus) - test i recenzja
Xperia Z3+. Sugerując się nazwą można by przypuszczać, że jest to udoskonalona wersja Xperii Z3. W rzeczywistości jednak przeciwne oznaczenie matematyczne byłoby bardziej na miejscu.
12.08.2015 | aktual.: 07.11.2016 12:06
Specyfikacja; wygląd i wykonanie; wyświetlacz
Słowem wstępu: Sony nieco namieszało z nazewnictwem w swoim portfolio, gdyż smartfon znany u nas jako Xperia Z3+ na niektórych rynkach zadebiutował jako Xperia Z4. Chodzi jednak o dokładnie to samo urządzenie.
Specyfikacja
- Android 5.0 Lollipop;
- 5,2-calowy ekran o rozdzielczości 1920 x 1080 (424 ppi);
- Snapdragon 810 (4 x Cortex A57 2 GHz + 4 x Cortex-A53 1,5 GHz);
- grafika Adreno 430;
- 3 GB pamięci RAM;
- 32 GB pamięci wewnętrznej;
- slot na kartę microSD (do 128 GB);
- aparat główny 20,7 Mpix;
- aparat przedni 5,1 Mpix z szerokokątnym obiektywem (ogniskowa 25 mm);
- LDAC (technologia poprawiająca jakość dźwięku transmitowanego przez Bluetooth);
- IP68 (całkowita ochrona przed pyłem i 30-minutowymi zanurzeniami na głębokość do 1,5 m);
- LTE;
- dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac;
- Bluetooth 4.1;
- radio FM;
- wymiary: 146 x 72 x 6,9 mm;
- waga: 144 g;
- bateria 2930 mAh z szybkim ładowaniem Quick Charge 2.0.
Oceniając specyfikację Xperii Z3+, najlepiej wykorzystać punkt odniesienia w postaci wyposażenia ubiegłorocznej Xperii Z3. Na - nomen omen - plus zaliczyć możemy przede wszystkim:
- podwojenie wbudowanej pamięci (32 GB zamiast 16 GB);
- zastosowanie kamerki do selfie o wyższej rozdzielczości (5,1 zamiast 2,2 Mpix) z szerokokątnym obiektywem;
- bardziej energooszczędny moduł Bluetooth (4.1 zamiast 4.0);
- odchudzenie obudowy (6,9 mm zamiast 7,3 mm);
- delikatną redukcję wagi (144 zamiast 152 gramów).
Najważniejszą zmianą jest jednak wymiana czterordzeniowego układu Snapdragon 801 na 64-bitowego i ośmiordzeniowego Snapdragona 810. Choć teoretycznie jest to procesor znacznie wydajniejszy, daleki byłbym od jednoznacznego zaliczenia jego wykorzystania do plusów; jego obecność niestety ma więcej wad niż zalet, o czym w dalszej części tekstu. Ponadto odchudzenie obudowy przełożyło się na wykorzystanie nieco mniejszej baterii (2930 zamiast 3100 mAh).
Wygląd i wykonanie
Xperia Z3+ to kolejny już smartfon Sony stworzony w duchu stylistyki OmniBalance, co oznacza, że jest smukłą i prostokątną kanapką zbudowaną z dwóch tafli szkła i aluminiowej ramki. Japończycy przyzwyczaili nas już do tego, że zamiast wprowadzać większe zmiany dążą ku doskonałości poprawiając takie aspekty jak rozmieszczenie portów i przycisków czy redukując grubość. Czy takie podejście się sprawdza? Mam mieszane uczucia.
Z jednej strony nie mogę odmówić Xperii Z3+ urody. To świetnie zaprojektowany, przemyślany i przyjemny w użytkowaniu smartfon, na którym miło jest zawiesić oko. Problem jednak w tym, że niemal równie miło jest zawiesić oko na 2,5-letniej Xperii Z, a jednak wydając niemal 3000 zł na nowy telefon można by liczyć na choćby delikatny powiew świeżości.
Nie zmienia to jednak faktu, że wspomniane wcześniej usprawnienia względem Xperii Z3 doceniam. Przede wszystkim zrezygnowano ze szpecącego i upierdliwego złącza magnetycznego na rzecz tradycyjnego, odkrytego portu Micro USB, który w dalszym ciągu pozostaje odporny na działanie wody. Co więcej, złącze przeniesiono z bocznej krawędzi na dolną, co nie bez przyczyny jest najpopularniejszym rozwiązaniem. Chciałbym, żeby obok znalazło się gniazdo słuchawkowe (jest u góry), ale nie licząc tego drobnego mankamentu, wszystkie elementy na obudowie zdają się znajdować w najlepszych możliwych miejscach.
Po wzięciu Xperii Z3+ do ręki wrażenie robi jej smukłość (6,9 mm). Zwłaszcza że obudowa nie ma ani wystającego obiektywu aparatu, ani żadnego garba skrywającego głośniki czy inne podzespoły. Całość jest nieskazitelnie płaska, więc nie kołysze się na biurku czy stole. Co więcej, obudowa została tak skonstruowana, że nie ślizga się po płaskich powierzchniach, co było problematyczne w przypadku wcześniejszych konstrukcji. To jest właśnie to eliminowanie niedoróbek i dążenie do doskonałości, o którym wspomniałem.
Przyczepić mógłbym się jedynie dość luźno osadzonego przycisku zasilania, który zdobi prawą krawędź smartfona. Ten niestety nieprzyjemnie grzechocze podczas dotykania, a znajduje się w takim miejscu, że musnąć go nietrudno.
Niestety nie wiem, czy jest to przypadłość wyłącznie testowanego przeze mnie egzemplarza, czy też ten typ tak ma. Osobom mocno wyczulonym na takie detale polecam przed zakupem przyjrzeć się wybranemu egzemplarzowi, bo o ile jeden użytkownik może ogóle nie zwrócić na to uwagi, drugiego może to doprowadzić do szewskiej pasji.
Wyświetlacz
„Ok, na papierze ekran prezentuje się tak samo jak w przypadku Xperii Z3, ale zapewne Sony trochę go poprawiło” - pomyślałem, gdy ujrzałem Z3+. Zabrałem zatem nowego smartfona do sklepu, aby porównać go ze starszym modelem i okazało się, że wyświetlacz tegorocznego modelu jest… gorszy. Przy bezpośrednim porównaniu w oczy rzuca się niższa jasność. Owszem, widoczność w pełnym słońcu na tle konkurencji wypada bardzo dobrze, ale dlaczego Japończycy wykonali krok w tył?
Sama jakość wyświetlanego obrazu stoi na wysokim poziomie. Kolory są żywe i mocno nasycone, co mi odpowiada, a kąty widoczności satysfakcjonujące. Co więcej, w ustawieniach producent przewidział możliwość ręcznej regulacji balansu bieli, choć korzystanie z nich raczej nie jest konieczne, bo przy standardowych ustawieniach ekran daje rady.
Przeciętna jest jedynie szarawa czerń, ale od tego w przypadku ekranów LCD nie uciekniemy. Szkoda, że Sony nie stosuje w swoich flagowcach ekranów OLED, bo jednolita tafla szkła skrywająca przedni panel aż się prosi o nieskazitelnie głęboką czerń. Zwłaszcza w przypadku czarnej wersji kolorystycznej.
Wyśmienita jest natomiast reakcja ekranu na dotyk, bo jest to pod tym względem najlepsze urządzenie jakie kiedykolwiek miałem w rękach. Przy suchych dłoniach oczywiście żaden smartfon nie ma dziś problemów z interpretowaniem dotyku, ale schody zaczynają się, gdy w grę wchodzi wilgoć.
Przez kilka miesięcy używałem wodoszczelnego Galaxy S5 i często zdarzało mi się oglądać YouTube’a pod prysznicem. Odebranie w takich warunkach połączenia graniczy jednak z cudem, bo wiąże się z koniecznością szybkiego osuszenia dłoni i skrupulatnego wytarcia ekranu do suchości. Xperii Z3+ ten problem nie dotyczy, bo świeżo wyjęty z miski z wodą telefon nie ma najmniejszych problemów z interpretowaniem dotyku, a mokre dłonie to dla niego pikuś. Mistrzostwo świata. Osoby, które z racji zawodu lub hobby mają częsty kontakt z wodą, to grupa społeczna, której rozważenie zakupu tego smartfona mogę polecić.
Wydajność i kultura pracy
Sercem Xperii Z3+ jest Snapdragon 810, czyli chyba najbardziej znienawidzony mobilny procesor w dziejach ludzkości. Czy faktycznie taki diabeł straszny jak go malują? I tak, i nie.
Na początek krótka historia dla niewtajemniczonych. 810 to układ, który zasłynął z tendencji do przegrzewania się. Z tego względu Samsung w swoim Galaxy S6 zastosował własny procesor z linii Exynos, LG w G4 postawiło na słabszego, ale mniej problematycznego Snapdragona 808, a napędzany przez 810-tkę HTC One M9 osiągał rekordowe temperatury, z czym producent uporał się obniżając wydajność procesora do poziomu niższego od tego, którym poszczycić się może ubiegłoroczny HTC One (M8).
Gdy przyszedł do mnie testowy egzemplarz Xperii Z3+, nie dało się z niego korzystać, bo co chwilę wypluwał komunikaty o niemożności korzystania z wybranych aplikacji z powodu wzrastającej temperatury. Ostatecznie jednak Sony poszło śladami HTC i obniżyło wydajność układu, dzięki czemu kultura pracy uległa znaczącej poprawie. Telefon nie grzeje się ponadprzeciętnie nawet podczas grania w wymagające gry, a interfejs pracuje ultraszybko jak na flagowca przystało.
Wyzwaniem dla urządzenia wciąż jest jednak odpalenie w aparacie efektów rozszerzonej rzeczywistości, bo te potrafią ubić aparat w kilka minut. Jeśli chodzi o nagrywanie filmów 4K, co wyciska z mocy obliczeniowej ostatnie soki, udało mi się zarejestrować film o długości 9 minut i 43 sekundy, po czym telefon domagał się ostudzenia. Warto jednak zaznaczyć, że w awaryjnych sytuacjach telefon wyłącza wybrane funkcje gdy jest ciepły, a nie piekielnie gorący. To powinno dobrze wpłynąć na żywotność znajdujących się wewnątrz podzespołów. W każdym razie tragedii nie ma i smartfon jest jak najbardziej używalny.
Nie zmienia to jednak faktu, że we wnętrzu Xperii Z3+ znajduje się potężny układ, którego moc nie jest wykorzystywana. W benchmarku AnTuTu telefon wykręcił u mnie 50 448 punktów, podczas gdy ubiegłoroczna Xperia Z3 z teoretycznie dużo słabszym Snapdragonem 801 zdobyła 40 519 punktów, a konkurencyjny Galaxy S6 edge z Exynosem 7420 aż 70 693 punkty. Nowy flagowiec Sony realnie nie jest zatem dużo wydajniejszy od znaaacznie tańszego poprzednika. Owszem, Snapdragon 810 ma dużo mocniejszą grafikę Adreno 430, ale Adreno 330 ze Snapdragona 801 jeszcze długo będzie chipem aż nadto wystarczającym do wciągania nosem nawet bardzo wymagających gier.
Słowem: Xperia Z3 jest jak 10-litrowa beczka piwa, a Z3+ jak beczka 15-litrowa, z której producent wylał 3 litry. Wciąż masz więcej niż 10 litrów i więcej, niż jesteś w stanie wypić, ale za tę cenę powinieneś dostać jeszcze więcej, więc niesmak pozostaje.
Oprogramowanie i interfejs
W chwili pisania tego tekstu Xperia Z3+ pracuje pod kontrolą Androida 5.0, ale najpewniej już wkrótce otrzyma Androida 5.1. Oprogramowanie zostało przykryte odświeżoną nakładką producenta, z której korzystało mi się bardzo przyjemnie. W zasadzie jedna generacja wystarczyła, by interfejs Sony awansował z jednego z najbrzydszych do jednego z ładniejszych. Wciąż zawiera wiele charakterystycznych dla tego producenta elementów (ikony i widgety), ale jednocześnie garściami czerpie z opracowanej przez Google'a stylistyki Material Design opartej o grę żywych kolorów, cieni i miłych dla oka animacji. System obsługuje zresztą motywy graficzne, które można pobrać ze sklepu Google Play.
Sofware'owe wyposażenie tego telefonu obejmuje w zasadzie wszystko, czego moglibyśmy wymagać. Jest menedżer plików, kapitalna galeria zdjęć (chyba najlepsza jaka kiedykolwiek powstała), funkcjonalny odtwarzacz multimediów, monitor aktywności wykorzystujący GPS i wbudowany krokomierz, fajny agregator treści z serwisów społecznościowych i informacyjnych, apka trackID rozpoznająca lecące w tle utwory, szkicownik czy zestaw narzędzi dla użytkowników PlayStation 4. Można nawet streamować gry z konsoli na ekran smartfona.
Świetne są także Drobne aplikacje, czyli proste apki typu przeglądarka internetowa, kalkulator, notatnik czy kontroler multimediów, które można uruchomić w małych, ruchomych oknach. W podobny sposób można odpalić dowolny widget lub odpowiednio przystosowany program, których w Google Play jest sporo.
Wszystko działa ponadto bardzo szybko i płynnie, więc do oprogramowania Xperii Z3+ nie mam w zasadzie żadnych zastrzeżeń.
Jakość rozmów i dźwięku
Jako telefon Xperia Z3+ spisuje się wzorowo, ale ciężko spodziewać się czegoś innego po telefonie z najwyższej półki. Urządzenie nie ma problemów z gubieniem zasięgu w miejscach, po których bym się tego nie spodziewał, a i głos rozmówcy jest głośny i klarowny. Równie dobrze spisuje się wbudowany mikrofon.
Jeśli chodzi o jakość odtwarzanego dźwięku, telefon ma do dyspozycji umieszczone na froncie 2 głośniki stereo, co samo w sobie ma trudne do przecenienia zalety. Podczas oglądania filmów czy grania w gry źródło dźwięku skierowane jest w stronę twarzy, a i trzeba wykazać się niemałą kreatywnością, aby chwycić urządzenie w taki sposób, by całkowicie przysłonić głośniki. Również po odłożeniu telefonu na biurko pleckami do dołu dzwonek nie jest wytłumiany.
I na tym plusy tych głośników w zasadzie się kończą. Owszem, grają głośno, ale o ile HTC One M9 przebija jakością odtwarzanego dźwięku niejednego laptopa, a dzięki relatywnie mocnemu bassowi w awaryjnych sytuacjach może nagłośnić plenerową imprezę, o tyle dźwięk wydobywający się z Xperii Z3+ jest płaski i pozbawiony mocy. Nie twierdzę oczywiście, że taki poziom jest w smartfonie nieakceptowalny; to HTC ponadprzeciętnie wysoko zawiesiło poprzeczkę. Niemniej w tej klasie cenowej da się znaleźć telefon, który gra lepiej.
Aparat
Fotograficzne możliwości Xperii to dla mnie ewenement i to niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Sony ma dział, który robi świetne i cenione aparaty. Ba, Sony jest liderem wśród producentów matryc do urządzeń mobilnych, a na pokładzie Galaxy S6 czy iPhone'a 6 znajdziemy matryce wyprodukowane przez nikogo innego jak Sony właśnie. Jednocześnie Sony jest firmą, która jak żadna inna nie radzi sobie z wykorzystaniem własnych technologii.
Nie zrozumcie mnie źle - Xperia Z3+ robi bardzo ładne zdjęcia (zwłaszcza w dzień). Problem jednak w tym, że konkurencja dobiła już do takiego poziomu, że pokazując znajomemu zdjęcie zrobione Galaxy S6, LG G4 czy iPhone'em 6 najpewniej usłyszysz "łał, serio zrobiłeś to smartfonem?". Sony wciąż jest na poziomie "niezłe jak na telefon".
Przede wszystkim warto zaznaczyć, że choć Xperia Z3+ krzyczy do nas, że ma aparat 20,7 Mpix (wielkość matrycy 1/2,3 cala), pełna rozdzielczość zarezerwowana jest wyłącznie dla trybu manualnego. W automacie wyciśniemy nie więcej niż 8 Mpix, przy czym Sony wykorzystuje tzw. downsampling; 20-megapikselowe zdjęcie skalowane jest do 8-megapikselowego, aby zredukować liczbę szumów. W teorii ma to jakiś tam sens, ale w praktyce taki sam efekt można uzyskać robiąc zdjęcie o wysokiej rozdzielczości i go nie powiększając, a jednocześnie w takiej sytuacji nie traci się możliwości ewentualnego wykadrowania fotki. 8 Mpix (3840 × 2160) to akurat tyle, by wypełnić ekran 4K. Dziś - ok, ale z oglądaniem takich fotek za kilka lat może być problem, a i bardziej precyzyjne kadrowanie odpada.
Niemniej sama jakość zdjęć stoi na satysfakcjonującym poziomie. Zdjęcia dzienne są ostre, szczegółowe i z poprawnie odwzorowanymi kolorami. Sporadycznie zdarzają się jednak problemy z wyraźnym niedoświetleniem oraz - niestety - wolno działającym autofokusem, przez co nie jest to telefon, który nie nadaje się do fotografowania w pośpiechu.
Gorzej sprawa wygląda w słabszych warunkach oświetleniowych. Tutaj we znaki wyraźnie daje się wolny autofokus i brak optycznej stabilizacji obrazu, przez co ciężko jest uzyskać nierozmazaną fotkę.
Dla porównania wykadrowane fotki zrobione w tym samym miejscu za pomocą Xperii Z3+ i starszego o grubo ponad pół roku Galaxy Note'a 4.
Względem Xperii Z3 usprawniony został przedni aparat, którego rozdzielczość wzrosła z 2,2 do 5,1 Mpix, dzięki czemu selfie są znacznie bardziej szczegółowe.
O ile jednak pod względem jakości zdjęć topowa Xperia wypada poza podium, o tyle jest niezrównana jeśli chodzi o software'owe bajery. Poza tym, że do dyspozycji użytkownika oddano zaawansowane ustawienia manualne, Sony kładzie duży nacisk na rozszerzoną rzeczywistość.
Na fotografowaną scenerię można nałożyć renderowanego w czasie rzeczywistym dinozaura czy krasnoludki. Jakość animacji robi wrażenie.
Istnieje też opcja "podmieniania twarzy". Nie pytajcie mnie, po co ;)
Dla mnie są to tylko ciekawostki na kilka minut zabawy, ale wierzę, że po świecie chodzi ktoś, dla kogo może to być killer feature. Trzeba się jednak liczyć z tym, że korzystanie z zaawansowanych efektów czy nagrywanie filmów 4K przekłada się na odczuwalny wzrost temperatury urządzenia i w efekcie niemożność korzystania z aparatu aż do jego ostudzenia. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nie zdarza się to podczas normalnego pstrykania zdjęć.
Podsumowując: jeśli aparat nie jest dla kogoś absolutnym priorytetem, ale chciałby od czasu do czasu wrzucić fotkę na Facebooka, fotograficzne możliwości Xperii Z3+ będą dla niego wystarczające. Osobom oczekującego od telefonu ponadprzeciętnie dobrego aparatu polecam jednak zerknąć na ofertę konkurencji i niekoniecznie ograniczać wybór wyłącznie do tegorocznych urządzeń.
Bateria
Każda kolejna zetka jest smuklejsza od poprzedniczki, na czym najbardziej cierpi bateria. Xperia Z3+ ma w swoim wyposażeniu niewymienialny akumulator o pojemności 2930 mAh, czyli mniejszej niż ta, którą oferuje Xperia Z3 (3100 mAh), Xperia Z2 (3200 mAh), a nawet 5-calowa Xperia Z1 (3000 mAh). Dotychczas Sony niespecjalnie przejmowało się obowiązującymi prawami fizyki, więc kolejni przedstawiciele tej rodziny i tak wypadali coraz lepiej pod względem czasu pracy na jednym ładowaniu. Te czasy już się skończyły, ale na szczęście Z3+ mimo wszystko utrzymuje przyzwoity poziom.
Sony deklaruje, że bateria najnowszego flagowca powinna wytrzymać 2 dni "typowego użytkowania". Faktycznie, telefon bardzo dobrze radzi sobie z zarządzaniem energią w trybie czuwania, więc jeśli ktoś wykorzystuje telefon tylko do wykonywania kilku połączeń w ciągu dnia czy sporadycznego odpalenia przeglądarki lub komunikatora, to 2 dni są osiągalnym wynikiem. Osobiście wykorzystuję smartfony bardziej intensywnie, dlatego kończyłem dzień ze średnio 20-procentowym zapasem, co mnie zadowala. Zwłaszcza że w przypadku większości konkurencyjnych producentów czas pracy na jednym ładowaniu spadł ostatnio dość mocno na liście priorytetów.
Warto także odnotować, że Japończycy postanowili nie podążać za panującym trendem i postawili na ekran FullHD zamiast modnego ostatnio Quad HD, co także ma pozytywny wpływ na baterię.
Akumulator pozytywnie zaskoczył mnie także stabilnym działaniem. Podczas testów nie miałem do czynienia z żadnym niespodziewanym drenażem baterii, a jej działanie jest przewidywalne.
Z baterii Xperii Z3+ byłem zatem bardzo zadowolony, ale nie zmienia to faktu, że starsza Xperia Z3 radzi sobie jeszcze lepiej, a obudowa węższa o 0,4 mm to dla mnie żadna karta przetargowa.
Podsumowanie
Recenzowanie smartfona z plusem w nazwie zamieniło się w - o ironio - wyliczanie minusów. Nie myślcie jednak, że Xperia Z3+ jest telefonem złym, bo wierzę, że zdecydowana większość nabywców będzie z niego zadowolona; to fajnie wykonany, sprawnie działający i nieźle wyposażony sprzęt. Ciężko jest mi jednak znaleźć jakiś logiczny powód, dla którego ktoś miałby wybrać ten telefon zamiast znacznie, ale to znacznie tańszej Xperii Z3. Ubiegłoroczny model w większości aspektów wypada albo bardzo podobnie, albo wręcz lepiej. Minimalnie smuklejsza obudowa jest bowiem niczym przy sporo mniejszej baterii, a wydajniejszy procesor niesie ze sobą więcej problemów niż pożytku. Z kolei aparat, owszem, został nieco usprawniony, ale wciąż wypada blado w porównaniu z konkurentami.
Szukając zalet tego urządzenia na siłę dostrzegam jedynie bezkonkurencyjną czułość ekranu na dotyk po jego zachlapaniu, więc Xperię Z3+ poleciłbym jedynie komuś, kto ze względu na hobby lub wykonywany zawód ma częsty kontakt z wodą. Osobom szukającym najlepszego flagowca radzę natomiast wybierać między Galaxy S6 a LG G4, a fanom Sony sięgnięcie po Xperię Z3 lub poczekanie kilku tygodni na Xperię Z5, która najpewniej zadebiutuje już na początku września.
PLUSY
[plus]design i jakość wykonania
[plus]czułość ekranu (zwłaszcza po zachlapaniu)
[plus]niezły czas pracy na jednym ładowaniu
[plus]szybkość działania
[plus]ładny i funkcjonalny interfejs
MINUSY
[minus]tendencja do przegrzewania się podczas intensywnego korzystania z aparatu
[minus]zbyt wysoka cena
[minus]tańsza Xperia Z3 pod wieloma względami wypada lepiej