OnePlus - droga do sukcesu. Historia firmy, która zmieniła zasady gry
Na każde 160 osób, które odwiedziły Komórkomanię w ciągu ostatniego miesiąca, jedna używa smartfona OnePlusa. Biorąc pod uwagę liczbę dostępnych na rynku urządzeń oraz fakt, że mówimy o firmie, która 3 lata temu jeszcze w ogóle nie istniała, przyznacie chyba, że to niemały sukces. Jak udało się go osiągnąć?
07.07.2016 | aktual.: 03.01.2017 18:26
Bez ryzyka nie ma sukcesu
Pete Lau był wiceprezesem dobrze prosperującej i bardzo popularnej w Chinach firmy Oppo. W drugiej połowie 2013 roku zrezygnował jednak (przynajmniej oficjalnie) z ciepłej posadki, by 17 grudnia 2013 założyć razem z Carlem Peiem własną firmę - OnePlus.
Początkowo o przedsięwzięciu wiadomo było niewiele. Pete Lau zaczął się jednak coraz częściej pojawiać w branżowych mediach i przekonywał, że jego celem jest stworzenie "perfekcyjnego smartfona". Uruchomiono stronę internetową, na której znalazł się taki wpis:
To by było na tyle, jeśli chodzi o oficjalną wersję tej historii...
Choć OnePlus robi wszystko, by uchodzić za niemający żadnego finansowego wsparcia start-up założony przez grupkę pasjonatów, szybko wyszło na jaw, że rzeczywistość jest zgoła inna. Jeszcze w 2014 roku do sieci wyciekły dokumenty, z których jasno wynika, że właścicielem marki OnePlus jest firma Oppo. Tak, tak sama, z której Pete Lau rzekomo odszedł, by zmieniać świat.
Warto odnotować, że samo Oppo należy do koncernu BBK Electronics. To potężne przedsiębiorstwo stojące za kilkoma kluczowymi chińskimi markami. Choć nigdy nie zostało powiedziane to wprost, możemy się się domyślać, że startupowa kreacja OnaPlusa została skrzętnie zaplanowana w murach siedziby BBK.
Potęga zbudowana na obietnicach
Bez względu na genezę powstania OnePlusa, przyznać należy, że za sukcesem firmy stoją prawdziwi geniusze. Sprawili oni bowiem, że świat ekscytował się pierwszym, niezaprezentowanym jeszcze produktem nowej marki.
Za pośrednictwem kanałów społecznościowych stopniowo ujawniano kolejne elementy wyśrubowanej skądinąd specyfikacji. Jako że producent przez cały czas zapewniał, iż jego smartfon będzie kosztował mniej niż 350 euro (jakaś połowa kwoty jaką trzeba było przygotować na konkurencyjne, markowe smartfony), serwisy technologiczne - w tym Komórkomania - chętnie publikowały kolejne doniesienia o nadchodzącym urządzeniu. Wystarczył jeden tweet, aby cała branża podchwyciła temat.
OnePlus One ujrzał światło dzienne 23 kwietnia 2014 roku
Zapewnienia o cenie niższej niż 350 euro okazały się marketingowym strzałem w 10. Gdy bowiem ogłoszono, że finalna cena smartfona to 269 euro (wówczas równowartość 1130 zł) świat oszalał. Chodziło bowiem o telefon, który pod względem parametrów technicznych nie tylko nie ustępował flagowcom za ok. 3000 zł, ale i w niektórych kwestiach (np. ilość RAM-u) je przebijał.
Wspomnę tylko, że premierowy artykuł o OnePlusie One był najpopularniejszym tekstem na Komórkomanii w całym 2014 roku. Niestety Polscy konsumenci mieli niewiele powodów do radości. W naszym kraju OnePlus One pojawił się dopiero w marcu 2015, czyli niemal rok po premierze. Co więcej, przez szalejący kurs dolara cena smartfona poszła w górę (1299 zł w dniu polskiej premiery).
Zaproszenia - przekleństwo czy klucz do sukcesu?
OnePlus zastosował nietypowy model dystrybucji. Aby kupić smartfona, potrzebne było specjalne zaproszenie. Te można było wygrać w organizowanych przez firmę konkursach, otrzymać od innego nabywcy OnePlus One'a lub... kupić na aukcjach internetowych. Ceny zaproszeń sięgały nawet kilkuset złotych.
Z jednej strony model sprzedaży był z oczywistych względów krytykowany przez potencjalnych klientów. Z drugiej jednak to prawdopodobnie dzięki niemu OnePlus One odniósł sprzedażowy sukces. Sztuczne ograniczenie podaży obudziło w konsumentach ducha rywalizacji i sprawiło, że ci wręcz bili się zaproszenia. Nie wystarczyło tylko wyjść do sklepu i kupić taniego smartfona. Trzeba było wykazać się sprytem i go zdobyć, co działało motywująco. Efekt? Ok. milion sprzedanych egzemplarzy od czerwca do grudnia 2014 roku.
Nawet software'owe problemy nie powstrzymały OnePlusa
Początkowo OnePlus One pracował pod kontrolą systemu Cyanogen OS, czyli popularnej modyfikacji Androida. Znane i lubiane oprogramowanie szybko stało się jednak przyczyną problemów firmy. W grudniu 2014 roku firma otrzymała zakaz sprzedaży swoich smartfonów na terenie Indii, czyli jednego z kluczowych rynków. Powód? Indyjski producent Micromax także nawiązał współpracę z Cyanogenem uzyskując tym samym wyłączność na dystrybucję smartfonów z Cyanogen OS-em w tej części świata.
Na reakcję OnePlusa nie trzeba było długo czekać. Dosłownie kilka dni później firma ogłosiła, że rozpoczęła prace nad własną modyfikacją Androida i prosi społeczność fanów o pomoc w wymyśleniu jego nazwy. Finalnie [url=http://blaszak.komorkomania.pl/30686,oneplus-oxygenos-funkcje]OxygenOS[/url] trafił na pokłady OnePlus One'ów w kwietniu 2015 i od tamtej pory kontroluje wszystkie smartfony tegoż producenta.
Rok 2015 przyniósł aż dwa smartfony OnePlusa
Na pierwszy ogień poszedł OnePlus 2, którego poznaliśmy 28 lipca 2015. Już sama prezentacja urządzenia była niezwykła, gdyż odbyła się w wirtualnej rzeczywistości. Przed tym wydarzeniem producent rozesłał nawet 30 000 darmowych gogli VR.
OnePlus 2 był droższy od poprzednika (1449 zł), ale dzięki mocnym bebechom w zestawieniu z konkurencją i tak wypadał korzystnie, więc również i on rozchodził się jak świeże bułeczki.
Kilka miesięcy później (29 października 2015) pojawił się OnePlus X - pierwszy i, według późniejszych oświadczeń przedstawicieli firmy, ostatni mid-range'owy smartfon OnePlusa.
Najnowszy smartfon to OnePlus 3
Nowy design, nowe podzespoły i - niestety - nowe ceny. 1799 zł to najwyższa cena w historii OnePlusa, ale w dalszym ciągu ciężko uznać ją za niekorzystną. Ponownie premierę zorganizowano w wirtualnej rozdzielczości, lecz tym razem użytkownikom rozesłano nie kartonowe, lecz plastikowe gogle VR.
Spore zmiany zaszły także w modelu sprzedaży. Przez pierwszych kilka godzin telefon można było zamówić tylko za pośrednictwem VR-owej apki, dzięki czemu producent mógł się chwalić otwarciem "pierwszego na świecie sklepu w wirtualnej rzeczywistości". Później smartfon smartfon trafił do internetowego sklepu OnePlusa, ale - co ważne - firma raz na zawsze zrezygnowała z systemu zaproszeń.
Jakie zmienił się OnePlus w ciągu niespełna trzech lat?
W zasadzie nie do poznania. Początkowo firma podkreślała, że może oferować produkty w niskich cenach, gdyż nie utrzymuje własnych salonów, nie ma umów z operatorami i sklepami oraz jej wydatki na marketing są minimalne. Z czasem salony i umowy z operatorami zaczęły się pojawiać, a smartfony OnePlusa trafiły do rąk bohaterów serialu House of Cards.
To wszystko odbiło się na cenach; OnePlus 3 jest niemal o 50 proc. droższy niż OnePlus One. Ciężko jednak winić firmę za to, że chce zarabiać. Pod płaszczykiem szczytnego celu OnePlus zdobył popularność, od której dziś odcina kupony. Poza tym nic nie zmieni faktu, że skala osiągniętego w tak krótkim czasie sukcesu jest imponująca. Ciekawe, co uda jej się zdziałać po dłuższej obecności na rynku.