Google Pixel 2 okiem użytkownika iPhone'a, czyli dlaczego nie czuję się zachęcony do przesiadki

Pixele mają być docelowo największą konkurencją dla iPhone'ów. Problem w tym, że Google nie zrobił zbyt wiele, by mnie - użytkownika iPhone'a - przekonać do przesiadki.

Google Pixel 2 okiem użytkownika iPhone'a, czyli dlaczego nie czuję się zachęcony do przesiadki
Miron Nurski

05.10.2017 | aktual.: 06.10.2017 16:35

Trudno nie zauważyć, że działania marketingowe Google'a wycelowane są w Apple'a. Obie firmy, z racji tego że rozwijają konkurencyjne systemy operacyjne, są zresztą naturalnymi wrogami. Poza tym w zasadzie wszyscy inni producenci na świecie, jako że wykorzystują w swoich smartfonach Androida, są dla Google'a przede wszystkim partnerami. Apple jest jedynym wrogiem, na jakiego Google może sobie pozwolić.

Od ponad roku używam iPhone'a 7 i - jak wielu iUżytkowników - rozważam przesiadkę na iPhone'a X

Z punktu widzenia Google'a, jestem idealnym targetem. No dobrze, byłbym idealniejszym targetem, gdybym mieszkał w kraju, w którym działa Google Assistant, ale zostawmy na moment bariery regionalne. Ważne jest to, że rozważam wydanie niemałych pieniędzy na nowego flagowca, więc to idealny moment, by spróbować mnie odbić.

Aby zachęcić mnie do przesiadki, Pixel 2 musiałby mi zaoferować przynajmniej wszystko to, co w iPhonie X najciekawsze. Tymczasem nie oferuje.

Gdzie naprawdę wąskie ramki?

OK, Pixel 2 XL ma wyraźnie węższe ramki niż poprzednik, ale do konkurencji daleko.

Pixel XL 2 i iPhone X
Pixel XL 2 i iPhone X

Ja wiem, że gusta są różne, ale w moich oczach iPhone X - mimo kontrowersyjnego wycięcia w ekranie - wygląda bardziej atrakcyjnie. A już na pewno bardziej futurystycznie.

Gdzie podwójny aparat?

Google chwali się, że dzięki wykorzystaniu kosmicznych algorytmów Pixel 2 potrafi rozmywać tło za fotografowanym obiektem z użyciem jednego aparatu. To, że nowy smartfon nie potrzebuje drugiego aparatu, zostało w spocie promocyjnym sprzedane jako zaleta.

Drogi Google'u, ja wierzę, że Pixel 2 będzie robił ładne zdjęcia i ładnie rozmywał tło, ale podwójny aparat, to nie tylko bokeh. Gdzie szeroki kąt albo - trzymając się iPhone'a X - teleobiektyw przydający się podczas fotografowania obiektów z daleka? Sorry, ale jakkolwiek nie zaklinałbyś rzeczywistości, wolę mieć dwa aparaty niż ich nie mieć.

Gdzie bezprzewodowe ładowanie?

Dobra, bezprzewodowe ładowanie nie jest czymś, na czym mi osobiście jakoś wybitnie zależy. W mojej opinii każdy, kto chce rywalizować z iPhone'ami, powinien się jednak bezprzewodowym ładowaniem zainteresować, bo Apple umie tę technologię sprzedać. Dość wspomnieć, że tuż po premierze nowych iPhone'ów IKEA nagle zaczęła reklamować swoje ładujące meble, które w ofercie ma od dawna.

Po premierze nowych iPhone'ów IKEA ruszyła z kampanią promującą akcesoria do bezprzewodowego ładowania
Po premierze nowych iPhone'ów IKEA ruszyła z kampanią promującą akcesoria do bezprzewodowego ładowania

Przez brak bezprzewodowego ładowania w oczach wielu zainteresowanych nowymi iPhone'ami, Pixele z automatu stają się mniej atrakcyjne.

Gdzie 3D Touch?

Używając iPhone'a przez kilkanaście miesięcy naprawdę mocno przywiązałem się do ekranu reagującego na siłę nacisku. Choćby z tego względu ciężko byłoby mi się przesiąść na Androida, bo ilekroć biorę jakiś telefon do ręki, odruchowo dociskam ekran, by podejrzeć zawartość maila czy rzucić okiem na stronę internetową z linka umieszczonego na Facebooku.

Co z punktu widzenia Google'a powinno być najgorsze, 3D Touch obecne jest w iPhone'ach od dwóch lat. Do funkcji tej zdążyły więc przywyknąć także osoby, które będą lada moment wymieniać swoje iPhone'y 6s kupione w dwuletnim abonamencie.

Gdzie rozszerzona rzeczywistość z prawdziwego zdarzenia?

Nowe iPhone'y dzięki platformie ARKit już po wyjęciu z pudełka dają dostęp do wielu świetnych aplikacji AR. Google rozwija już co prawda konkurencyjną technologię ARCore, ale nie wiadomo, kiedy ta trafi pod strzechy. Apple wyrobił się z rynkowym debiutem ARKit do dnia premiery nowych iPhone'ów, więc i ARCore powinno być gotowe do dnia premiery nowych Pixeli.

Celowo piszę o rozszerzonej rzeczywistości "z prawdziwego zdarzenia", bo Google w ramach tymczasowej zapchajdziury wrzucił do aplikacji aparatu kilka śmiesznych naklejek, które nakładają wirtualne obiekty na obraz z kamery. Z czym do ludzi?

No i różnice w cenach są zbyt małe

Pixel 2 XL, któremu do iPhone'a X najbliżej (choć - jak widać - niewystarczająco blisko), kosztuje w Niemczech 939 euro, czyli równowartość 4040 zł. iPhone X w tym samym wariancie pamięciowym jest tam droższy o dokładnie 210 euro, czyli ok. 900 zł.

Jasne, 900 zł to sporo, ale czy wystarczająco dużo, bym miał sięgnąć po - w moich oczach - mniej atrakcyjny sprzęt? Można się zastanawiać, czy nie warto tyle dołożyć dla węższych ramek, drugiego aparatu ze stabilizowanym optycznie teleobiektywem, bezprzewodowego ładowania, 5-letniego wsparcia aktualizacyjnego oraz wysokiej jakości obsługi i globalnej gwarancji realizowanej w punktach serwisowych rozsianych po całym świecie.

Obraz

Pixel 2 XL jest konkurencją co najwyżej dla iPhone'a 8 Plus, a nie tylko nie jest od niego tańszy, ale i jest nieco droższy. To absurd, bo pisałem już kiedyś, dlaczego Pixele nie powinny kosztować tyle co iPhone'y.

Pixel 2 ma sporo atutów, ale Google nie potrafi ich sprzedać

Żeby nie było, że tylko się czepiam, za kilka rzeczy nowe Pixele doceniam:

  • aparat - mając w pamięci, co potrafią pierwsze Pixele, wierzę, że nowe modele będą fotograficznymi wymiataczami;
  • Active Edge - ramkę reagującą na nacisk bardzo polubiłem w HTC U11, więc wyobrażam sobie, że w Pixelach aktywowania asystenta ściśnięciem obudowy będzie wygodne;
  • Google Lens - rozpoznawanie obiektów na zdjęciach jest fajne i wierzę, że będzie skuteczne. Funkcja ta jest tym bardziej praktyczna, że potrafi \przepisać\ hasło do Wi-Fi czy adres e-mail ze zdjęcia;
  • ciągłe rozpoznawanie muzyki - Pixel 2 ma preinstalowaną bazę 10 000 utworów i potrafi je rozpoznawać bez połączenia z siecią. Co najlepsze, rozpoznawanie utworów odbywa się w tle, a tytuły pojawiają się na ekranie blokady.

Widzicie jakiego rodzaju są to dodatki?

To nie są funkcje z gatunku "wow, muszę to mieć!". To najwyżej coś, co może zapewnić Google'owi lojalność tych klientów, którzy już Pixela 2 kupią.

  • Dobry aparat? KAŻDY chwali się dziś dobrym aparatem w telefonie, bez względu na to, czy dobry aparat ma, czy nie. Trzeba porobić zdjęć, by się przekonać samemu.
  • Ściskana ramka? To nie jest zbyt wdzięczna marketingowo funkcja, a i wcześniej można ją było znaleźć w U11. Ściskanie obudowy wchodzi jednak w krew z czasem, więc nabywcy pewnie tę funkcję polubią.
  • Rozpoznawanie muzyki? Już teraz pojawiają się głosy, że przecież potrafi to Shazam. Zapewne dopiero w praniu wyjdzie, że brak konieczności uruchamiania aplikacji jest praktyczny w codziennym użytkowaniu.

To są fajne funkcje, do których można się przywiązać. Jestem przekonany, że osoby, które kupią Pixela 2, w przyszłości chętnie sięgną po Pixela 3 czy Pixela 4. Problem w tym, że najpierw Pixela 2 trzeba sprzedać, a z tym może być problem, bo na tle konkurencji nie prezentuje się on jakoś wybitnie atrakcyjne.

Śmiejecie się z animowanej kupy w iPhonie X, ale - co by nie mówić - to świetny sposób, by pokazać konsumentom, jak w praktyce działa zaawansowana przecież technologia mapowania twarzy. Poza tym wiele osób na pewno będzie chciało z tego korzystać.

Tymczasem Google mówiąc podczas prezentacji o kosmicznej technologii rozpoznawania obiektów na zdjęciach pokazuje jakieś prostokąty.

Oj Google'u, tak ty ludzi do swoich technologii nie zachęcisz...
Oj Google'u, tak ty ludzi do swoich technologii nie zachęcisz...

Widzicie różnicę? "WOW, mój telefon widzi różnicę między skuterem a człowiekiem!" - nie powie nigdy nikt.

Nie sądzę by jakieś niewyobrażalne rzesze zadowolonych z iPhone'ów użytkowników, z których sporo rozważa pewnie zakup iPhone'a X, rzuciło się po nowe Pixele. Google niespecjalnie się wysilił, by ich do tego zachęcić.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)