Smartfon bez przycisków to nie fanaberia. To przyszłość

Smartfony intensywnie się rozwijają. Mamy coraz doskonalsze ekrany, aparaty, procesory i obudowy. Nieco w tyle zostały przyciski fizyczne, które znajdziemy z boku (prawie) każdego smartfonu. Jest jednak i pomysł na zastąpienie je czymś doskonalszym i bardziej funkcjonalnym - przyciskami wirtualnymi.

Smartfon bez przycisków to nie fanaberia. To przyszłość
Patryk Korzeniecki

30.03.2020 | aktual.: 30.03.2020 14:51

Smartfony bez przycisków brzmią kontrowersyjnie. Ktoś może powiedzieć - a na co to komu? A komu to potrzebne? Otóż myślę, że każdemu.

Mam przyjemność testować smartfon vivo NEX 3S 5G, o którym niedawno pisałem na łamach Komórkomanii. Jest to jeden z przedstawicieli wymienionych konstrukcji bezprzyciskowych. Opowiem Wam, jak takie rozwiązanie sprawuje się w praktyce i dlaczego zrobiło na mnie tak duże wrażenie. Ale najpierw trochę historii.

Pionierami byli Tajwańczycy

HTC sporo eksperymentowało z technologią wykrywania nacisku. Zaczęło się w 2017 roku od HTC U11 z technologią Edge Sense. Umożliwiała ona np. uruchamianie aparatu czy przełączanie się na kamerę selfie poprzez krótsze lub dłuższe ściskanie obudowy.

Obraz
© HTC

Co ciekawe, działało to nawet przy wyłączonym ekranie. Innymi przedstawicielami HTC z taką funkcją były np. U11+ czy U11 Life.

W 2018 roku firma wprowadziła również telefon bez fizycznych przycisków - model U12+. Wprawdzie z ramki wystawały wypustki wyglądające na prawdziwe przyciski, jednak to tylko pozory. Były to przyciski niemechaniczne.

Obraz
© HTC

Nie można było je fizycznie wcisnąć, jednak działały bardzo podobnie do tradycyjnych. Po "wciśnięciu" telefon wykonywał wybraną akcję, a silnik wibracyjny dostarczał odpowiedniego feedbacku. Miron testował je w smartfonie HTC U12+, jednak nie przekonały go. Od tego czasu dużo jednak się zmieniło.

Technologia ewoluowała

HTC U12+ wykorzystywał wykrywanie nacisku za pomocą ultradźwięków. vivo w modelu NEX 3S 5G zastosowało zupełnie inne podejście.

Firma opracowała autorską technologię Touch Sense. Zamiast fal wysokiej częstotliwości wykorzystano sensory nacisku wsparte odpowiednimi algorytmami. Podobnie jak w HTC U12+, silnik wibracyjny odpowiada za potwierdzenie akcji.

Wirtualny przycisk wiernie naśladuje pierwowzór

W przeciwieństwie do rozwiązań HTC, vivo nie zastosowało imitacji zwykłych przycisków. Obszar przycisku zasilania jest jednak chropowaty, co ułatwia znalezienie go na obudowie. Powyżej mamy powierzchnię zwiększającą głośność, a poniżej zmniejszającą. Opatrzono je stosownymi znaczkami.

Obraz

Na początku bylem nieco zdezorientowany, ponieważ mózg odruchowo szukał wypukłych powierzchni. Po około godzinie praktycznie się do tego przyzwyczaiłem. I się zauroczyłem.

Wirtualne przyciski zachowują się tak jak tradycyjne. Nie czuję praktycznie różnicy. Po prostu działają. Nie zdarzyło mi się, żeby się zwiesiły lub zadziałały omyłkowo.

Obraz

Zastosowany silnik linearny generuje przyjemne kopnięcia. I wiecie co jest najlepsze? Zostały tak dobrane, że wiernie symulują zwykły klik. Nawet brzmią identycznie. Tutaj muszę pogratulować firmie vivo, ponieważ zrobiła naprawdę dobrą robotę.

Mniej znaczy więcej

Wirtualne przyciski z racji braku elementów mechanicznych są w teorii dużo żywotniejsze i oczywiście wodoszczelne - brakuje szpar, którymi mogłaby wdać się woda. Poza tym brak wycięć w ramce smartfona pozytywnie wpływa na jej wytrzymałość.

Obraz

Dodatkowo w pełni cyfrowy mechanizm działania umożliwia dobranie siły nacisku do preferencji użytkownika. W NEX 3S nie znalazłem opcji regulacji siły wibracji, jednak to kwestia programowa - można ją dodać w aktualizacji. Takie możliwości nigdy nie będą dostępne dla zwykłych przycisków.

Sprawdziłem, czy wirtualne przyciski można obsługiwać przez warstwę silikonu lub plastiku. Można! Nie powinno być więc problemu z zakryciem ich przez etui.

W zasadzie to używanie ich nie różni się od korzystania z tradycyjnych, poza tym, że ich... nie ma.

Smartfony z przyciskami niemechanicznymi mogą wrócić do łask

HTC i vivo to niejedyne firmy, które eksperymentują z ideą bezprzyciskowego smartfona. Podobną konstrukcję pokazało Meizu. Meizu Zero to konstrukcja nie tylko pozbawiona tradycyjnych "klikaczy".

Obraz
© Meizu

Producent pozbył się praktycznie wszystkich otworów, implementując głośnik piezoelektryczny w ekranie, rezygnując ze złącza USB czy slotu SIM na rzecz technologii e-SIM. Plotki mówią, że nad podobnym urządzeniem o nazwie Mi Zero może pracować także Xiaomi, choć te rewelacje traktowałbym z dużą dozą ostrożności.

Obraz

Grzechem byłoby niewymienienie innych urządzeń vivo z przyciskami wirtualnymi, takich jak APEX 2019 i APEX 2020.

Jest i Huawei Mate 30 Pro, który zamiast przycisków regulacji głośności ma wirtualne odpowiedniki wyświetlane na mocno zakrzywionym ekranie.

Rozwiązania niefizyczne mogą być przyszłością telefonów

Pozbyliśmy się klawiatur analogowych na rzecz dotykowych. Zaczęliśmy pozbywać się głośników tradycyjnych zastępując je piezoelektrycznymi w ekranie. Podobnie rzecz ma się z czytnikami linii papilarnych - w znacznej liczbie modeli możemy już skorzystać z sensorów biometrycznych wtopionych w ekran.

Przyciski wirtualne to nie jest nowość, jednak może być kolejnym krokiem rozwoju smartfonów. Jak widzimy, producenci powoli zmierzają ku rozwiązaniom niefizycznym. Smartfony bezprzyciskowe jeszcze dziś wzbudzają kontrowersje, jednak w przyszłości mogą stać się normą. I mam nadzieję, że tak się stanie - nie dość, że są wytrzymalsze i bardziej odporne na trudy użytkowania, to na dodatek pozwalają modyfikować swoje parametry.

Nie wiem jak Wy, ale ja na taką przyszłość czekam.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)