Składany Huawei Mate Xs to piękna wizja, na którą technologia nie jest jeszcze gotowa [OPINIA]
Składany Huawei Mate Xs to najbardziej futurystyczny telefon z jakiego kiedykolwiek korzystałem. Jego największą wadą jest jednak to, że korzystać z niego się zwyczajnie boję.
23.04.2020 | aktual.: 23.04.2020 17:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Huawei Mate Xs trafił na rynek w kosmicznej cenie wynoszącej aż 9999 zł, a brak usług Google'a dodatkowo zawęża i tak wąskie grono potencjalnych klientów. Z tych powodów urządzenie pozostanie raczej jedynie rynkową ciekawostką i pokazem możliwości technologicznych, a nie sprzedażowym hitem. Postanowiłem więc skupić się na ogólnych wrażeniach wynikających z korzystania z tego typu składaka, a nie klasycznym teście wydajności, aparatu czy głośników.
Dla szerszego kontekstu dodam, że Mate Xs nie jest pierwszym składakiem, z którym mam do czynienia. Jestem już po testach Samsunga Galaxy Fold czy składanego pionowo Galaxy Z Flipa. Smartfon Huaweia znacząco różni się jednak od nich formą, bo jego elastyczny wyświetlacz został umieszczony na zewnętrznej stronie obudowy.
Konstrukcja Huaweia Mate'a Xs ma całą masę zalet
Czym Huawei Mate Xs przebija konkurencyjnego Galaxy Folda? Mogę przytoczyć przynajmniej cztery aspekty.
Po pierwsze - ekran Huaweia Mate Xs jest naprawdę ogromny i pozbawiony wcięć
Zewnętrzna część obudowy ma większą powierzchnię niż wewnętrzna. Umieszczenie ekranu po tej stronie pozwoliło więc zwiększyć przestrzeń roboczą.
Choć złożony Mate Xs ma długość i szerokość porównywalną ze zwykłymi smartfonami, po rozłożeniu pozwala korzystać z aż 8-calowego panelu o proporcjach zbliżonych do kwadratu (ok. 10:9). To już nie jest prawie tablet mieszczący się w kieszeni. To dosłownie tablet mieszczący się w kieszeni. Dość wspomnieć, że wyświetlacz iPada mini jest mniejszy.
Podczas gdy główny ekran Galaxy Folda jest oszpecony wcięciem z aparatem do selfie, panel Mate'a Xs pozostaje nieskazitelny. Wszystkie aparaty są umieszczone w pasku oddzielającym dwie części wyświetlacza.
Nawet fałda w miejscu zgięcia - choć widoczna i wyczuwalna pod palcem - jest wyraźnie mniejsza od tej w Foldzie.
Po drugie - Huawei Mate Xs dobrze sprawdza się jako zwykły smartfon
Po złożeniu urządzenia obraz wyświetlany jest tylko na połowie ekranu. Choć Mate Xs może w dowolnej chwili zmienić się w tablet, w trybie smartfonowym od klasycznego telefonu odróżnia go jedynie większa grubość, która jakoś specjalnie mi nie doskwierała.
Bywa, że miniaturowy zewnętrzny ekran Galaxy Folda jest zaletą, bo łatwo jest go obsłużyć jedną ręką. Huawei także rozwiązał ten problem. Cały interfejs można przerzucić na tylną część wyświetlacza, która jest węższa.
Huawei Mate Xs zdaje więc egzamin zarówno w trybie tabletowym, jak i smartfonowym. To duży atut.
Po trzecie - Huawei Mate Xs nie potrzebuje zyliona aparatów, by robić znakomite selfie
Samsung Galaxy Fold ma 6 aparatów, z których 3 służą do robienia selfie i prowadzenia wideorozmów. Mate Xs ma 3 aparaty, z których żaden nie jest przeznaczony stricte do robienia selfie, a i tak sprawdza się na tym polu lepiej.
Przy korzystaniu z funkcji wymagających przedniego aparatu telefon wymaga obrócenia i skorzystania z tylnej części wyświetlacza. Dzięki temu można wykorzystać komplet aparatów głównych, które są duuużo lepsze od dodatkowych kamerek przednich z innych smartfonów.
Pisałem kiedyś, że aparaty do selfie są bez sensu i byłoby lepiej, gdyby producenci szukali sposóbów na ułatwienie robienia portretów aparatem głównym. Huawei własnie to uczynił.
Kolejny atut takiego rozwiązania jest taki, że interfejs aparatu może być wyświetlany na obu stronach złożonego ekranu jednocześnie. Fotografowana osoba widzi dzięki temu podgląd kadru jeszcze przed zrobieniem zdjęcia.
Nie jest to jednak rozwiązanie całkowicie pozbawione wad. Taka konstrukcja urządzenia sprawia, że z funkcji aparatu przedniego (selfie i wideorozmowy) realnie nie można korzystać, gdy ekran jest rozłożony. Coś za coś.
Po czwarte - Huawei Mate Xs wygląda jak urządzenie z przyszłości
Galaxy Fold, Galaxy Z Flip czy Motorola razr - choć wykorzystują równie innowacyjne technologie - swoimi konstrukcjami nawiązują do komunikatorów i klapek sprzed kilkunastu lat. Powiew świeżości czuć dopiero po ich rozłożeniu.
Mate Xs to inna para kaloszy. To urządzenie z każdej strony wygląda jak rekwizyt podwędzony z planu filmu sci-fi. I to filmu wysokobudżetowego.
Rozkładanie i składanie Mate'a Xs dawało mi tyle samo geekowskiej radochy pierwszego i ostatniego dnia testów.
Tabletowy ekran Huaweia Mate Xs jest super, ale nie zawsze "większy" oznacza "lepszy"
Przeglądanie sieci na 8-calowym panelu jest ultrakomfortowe, ale nie zawsze jest tak, że po rozłożeniu ekranu z automatu mieści się na nim więcej treści. Czasem jest wręcz przeciwnie.
Po rozłożeniu ekranu zmianie ulegają jego proporcje, które stają się zbliżone do kwadratu. Wówczas zdjęcia, filmy i inne wstawki multimedialne rozciągają się na całą szerokość, wypychając całą resztę. Efekt? W przypadku artykułów z grafikami więcej tekstu mieści się na wyświetlaczu złożonym.
Proporcje ok. 10:9 bywają szczególnie problematyczne podczas oglądania samych zdjęć. Pojedyncza fotka 4:3 wyświetlona na Instagramie na rozłożonym panelu nie mieści się w całości w ogóle.
Nietypowy stosunek długości do szerokości jest też zdradziecki w trakcie oglądania panoramicznych filmów. Hollywoodzkie produkcje 21:9 po rozłożeniu ekranu wcale nie stają się drastycznie większe.
Nie zmienia to jednak faktu, że przez 90 proc. czasu i tak wolałem korzystać z Huaweia Mate Xs w trybie tabletowym. Komfort przeglądania stron internetowych z ogromnymi zdjęciami jest nie do przecenienia. Nawet jeśli treści trzeba przez to przewijać częściej.
Huawei Mate Xs ma jednak jedną poważną wadę. Piekielnie trudno jest go utrzymać w dobrym stanie
Huawei - podobnie jak konkurencja - pokrył panel elastycznym tworzywem ochronnym. Choć sprawia ono wrażenie twardszego niż to, które stosuje Samsung i nie udało mi się go zarysować paznokciem, w dalszym ciągu jest bardzo podatne na uszkodzenia.
Problem w tym, że ekran jest w zasadzie nieustannie na te uszkodzenia narażony. Złożonego telefonu praktycznie nie da się odłożyć w taki sposób, by ekran nie miał kontaktu z inną powierzchnią. A dla plastikowej warstwy ochronnej nawet wyschnięty okruszek chleba może być zabójczy.
Podczas testów starałem się o Mate'a Xs dbać (kto by nie dbał o telefon za 10 tys. zł?), a jednak po dwóch tygodniach ekran był nafaszerowany rysami. Wcześniej składane panele obu testowanych samsungów udało mi się utrzymać w dobrej kondycji. Śmiem twierdzić, że w przypadku Mate'a Xs jest to skrajnie niemożliwe.
Huawei Mate Xs ma też w sobie coś prototypowego
Prototypowość zarzucałem już Samsungowi Galaxy Fold, ale w jego przypadku chodziło o wygląd. Ten jest bardzo industrialny (obie połówki nie składają się równo, a wcięcie w ekranie wygląda paskudnie). Za to bardzo dopracowany jest jego zawias, który bazuje na magnesach i działa w sposób bardzo satysfakcjonujący. Czuć, że ma się w ręku telefon premium.
To zabawne, ale z Mate'em Xs jest dokładnie odwrotnie. Pod względem wizualnym prezentuje się o wiele nowocześniej, ale już w dotyku czas pryska. Mechanizm zatrzaskowy sprawia, że cały czas coś chrupie, skrzypi i trzeszczy. I to nie tylko podczas składania i rozkładania, ale i - choć w mniejszym stopniu - zwyczajnego korzystania. Czuć nawet, że środek rozłożonego ekranu delikatnie ugina się pod palcami.
Mam przez to obawy, że ruchome elementy z czasem będą się wyrabiały i po kilku miesiącach Mate Xs będzie miał problemy choćby z utrzymaniem rozłożonej pozycji.
Podoba mi się kierunek obrany przez Huaweia, ale ograniczenia technologiczne jeszcze nie pozwoliły mu na dotarcie do upragnionego celu
Dawno żaden telefon nie wzbudzał u mnie tak skrajnych emocji. Bo widzicie - totalnie kupuję ideę ekranu składanego na zewnątrz. Taka konstrukcja ma masę atutów czysto użytkowych i - być może - w perspektywie kilku lat okaże się jedyną słuszną.
Niestety wysoka podatność ekranu Mate'a Xs na uszkodzenia sprawia, że czułem się z nim niekomfortowo. Zwyczajnie bałem się go używać, a nawet przenosić czy odkładać na biurko.
Na szczęście na horyzoncie widać już potencjalne rozwiązanie tego problemu. Ultracienkie szkło UTG - odpowiednio użyte - pozwoliłoby znacznie ograniczyć podatność na zarysowania.
Być może trzecia lub czwarta generacja składaka Huaweia nie tylko zachowa istniejące plusy, ale i będzie pozbawiona minusów tego typu konstrukcji. Póki co Mate Xs traktuję jednak jako urządzenie przyszłości, a nie teraźniejszości.