OPPO Reno 5 to ucieleśnienie tego, co mi w tej marce nie pasuje

OPPO Reno 5 to ucieleśnienie tego, co mi w tej marce nie pasuje

OPPO Reno 5 to ucieleśnienie tego, co mi w tej marce nie pasuje
Miron Nurski
16.04.2021 16:48, aktualizacja: 18.04.2021 08:55

OPPO Reno 5 5G to nie jest zły telefon. Ale.

Ze smartfonami OPPO mam jeden problem. Bo widzicie - mówimy o firmie, która w rodzimych Chinach może się poszczycić gigantyczną rozpoznawalnością i wypracowanym przez lata uznaniem. To trzeci największy producent w Państwie Środka, które jest skądinąd rynkiem większym niż Europa i USA razem wzięte.

Spacerując po Pekinie czy Szanghaju, chyba nie zdarzyło mi się przejść 100 metrów i nie natknąć się na przynajmniej jeden salon lub billboard OPPO. W Chinach jest to marka absolutnie wszechobecna, niczym u nas Samsung, Huawei czy Xiaomi.

Z tego też względu OPPO może sobie pozwolić na wypuszczanie produktów o wysokiej cenie lub/i okrojonym wyposażeniu. Wszelkie produktowe niedociągnięcia rekompensowane są przez uwielbianą markę.

Polska to jednak nie Chiny. Nie podoba mi się to, że OPPO dosłownie przerzuca linię produktową z jednego rynku na kolejny, zupełnie ignorując jego drastycznie inną specyfikę. Oczywiście firma stara się u nas budować wizerunek marki premium, ale nie jestem przekonany, czy Marcin Prokop pokazujący się w telewizji śniadaniowej z nowym smartfonem rekompensuje długie lata skrupulatnego wypracowywania renomy.

Po testach Reno 5 5G umacniam się w przekonaniu, że OPPO nie widzi różnicy między Polską a Chinami

OPPO Reno 5 5G nasuwa mi skojarzenia z iPhone'em SE. To telefon mocno kompromisowy, który nie miałby żadnej racji bytu, gdyby nie ubóstwiany przez masy znaczek na obudowie - ten opis pasuje do obu smartfonów.

Problem w tym, że w przypadku OPPO ten znaczek robi robotę w Chinach. U nas niekoniecznie. Po dwóch latach obecności OPPO w Polsce, wciąż zdarza się mi się słyszeć pytanie: "co to za firma oddo?".

Obraz

Mówimy o smartfonie kosztującym 1999 zł. To niemało, a nie widzę, by choć jeden aspekt został konsekwentnie dopieszczony. Gdy tylko OPPO Reno 5 5G zaczyna przykuwać czymś moją uwagę, trafiam na kompromisy.

Weźmy np. wygląd OPPO Reno 5 5G

Pokazałem Reno 5 5G kilku znajomym i wszyscy mają podobne pierwsze wrażenie: ten smartfon jest piekielnie ładny. Sam mam zresztą podobne zdanie.

Szorstkie, przyjemne w dotyku, niebrudzące się i efektownie odbijające światło plecki robią robotę, a agresywnie wyeksponowane obiektywy aparatu tylko potęgują uczucie premium. OPPO Reno 5 5G bez wątpienia może się podobać, ale przy bliższym poznaniu niestety traci.

Ramka jest wykonana z połyskującego, wiejącego tandetą plastiku. Wibracje są tragiczne i sprawiają wrażenie obcowania z "pierdofonem" za 500 zł. Jakiś sensowny certyfikat świadczący o ponadprzeciętnej odporności? Brak.

Obraz

Oprócz ładnej pokrywy baterii nie widzę tu niczego, co świadczyłoby o tym, że OPPO podeszło do tematu wzornictwa kompleksowo. Już nawet wspomniany iPhone SE ma szkło, metal, wodoszczelność i znakomitą haptykę. Galaxy A52 jest dużo tańszy, a ma IP67. Tymczasem w Reno 5 5G starania o wzornictwo skończyły się na ładnej klapce.

Podobnie jest z ekranem OPPO Reno 5 5G

Smartfon ma bardzo ładny, 6,43-calowy ekran AMOLED. Odświeżanie 90 Hz zapewnia płynne i miłe dla oka animacje, ale nie można nie wspomnieć, że Galaxy A52 5G czy Redmi Note 10 Pro mają panele 120 Hz, a kosztują mniej. Ten drugi jest tańszy o ponad 700 zł.

Obraz

Samej częstotliwości odświeżania się jednak nie czepiam, bo 90 kl/s to dla mnie wartość w zupełności wystarczająca. Największy problem jest obecność bardzo przeciętnego głośnika mono.

Oba wspomniane smartfony - mimo niższych cen - mają głośniki stereo. Nawet iPhone SE ma głośniki stereo. OPPO Reno 5 5G nie tylko gra w mono, ale dźwięk jest nieprzyjemnie płaski.

Obraz

Zero frajdy z ładnego ekranu, bo całą przyjemność z oglądania filmów czy grania w gry odbiera kiepskie audio. Multimedia to kolejny aspekt, który nie został konsekwentnie dopracowany. W cenie 2000 zł można już oczekiwać czegoś więcej.

Aparat? To samo. OPPO Reno 5 5G robi niezłe zdjęcia, choć jest jakieś "ale"

W teorii aparat jest poczwórny, ale realnie podwójny, bo połowa wyposażenia to zapchajdziury do wykrywania głębi czy robienia kiepskich zdjęć makro.

Zatem już na papierze nie widać większych fotograficznych ambicji. Kosztujący dokładnie tyle samo Galaxy A72 ma optyczną stabilizację obrazu i teleobiektyw 3x. Duuużo tańszy Redmi Note 10 Pro ma sensor 108 Mpix z niezłym cyfrowym zoomem i bardzo fajny obiektyw telemakro. A w Reno 5 5G jest bieda.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/55]

[url=https://mega.nz/folder/ZAwGGJqS#FbyaCcGq9MgMN-bag7urxQ]Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości[/url]

Owszem, Reno 5 5G robi fotki adekwatne do swojej ceny, również w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Zwłaszcza że OPPO opracowało całkiem niezły tryb nocny, który skutecznie rozjaśnia kadry, poprawia szczegółowość i niweluje przepalenia. W cenie 2000 zł można by jednak liczyć na coś wyraźnie wybijającego się ponad przeciętność. A czegoś takiego nie ma.

No dobra - Chińczycy dorzucili od siebie algorytmy AI, które mają zwiększać dynamikę filmów dziennych i jasność nocnych. Po ich włączeniu czuć różnicę.

W temacie wideo niemałym absurdem jest jednak to, że oprogramowanie nie pozwala na zmianę obiektywu w trakcie filmowania, co ogranicza użyteczność ultraszerokokątnej optyki.

OPPO Reno 5 5G: przykładowe wideo

Jest przynajmniej kilka smartfonów z tej klasy cenowej, które wolałbym zabrać na fotograficzny wypad zamiast Reno 5, bo oferują lepszą jakość lub/i większą wszechstronność. Nowość OPPO spełnia po prostu absolutnie minimalne wymagania, jakie można postawić przed smartfonem za 2000 zł.

OPPO Reno 5 5G wybija się bardzo szybkim ładowaniem, ale tu również lekko brakuje konsekwencji

Nowy telefon OPPO ma akumulator 4300 mAh i obsługuje ładowanie 65 W. Korzystając z dołączonego do zestawu zasilacza i przewodu udało mi się wykręcić takie wyniki:

  • 5 minut - 1-25 proc.
  • 10 minut - 1-44 proc.
  • 15 minut - 1-62 proc.
  • 20 minut - 1-77 proc.
  • 25 minut - 1-90 proc.
  • 30 minut - 1-96 proc.
  • 34 minuty - 1-100 proc.

Z jeden strony są to rezultaty rewelacyjne. Z drugiej natomiast realme 8 Pro ładuje się tylko 12 minut dłużej, a jest o 800 zł tańszy.

Żałuję, że OPPO nie dopieściło tematu baterii bardziej, choćby implementując ładowanie bezprzewodowe. Reno 5 ma tyle kompromisów, że producent mógł się pokusić choćby o takie przebicie tego, co daje konkurencja.

Specyfikacja OPPO Reno 5 jest ubiegłoroczna, choć na to akurat nie narzekam

Część osób narzeka na to, że Snapdragon 765G to procesor, który zasilał już ubiegłoroczne smartfony z tej półki cenowej. To prawda, ale nie jestem przekonany, czy akurat ten aspekt można uznać za wadę.

Obraz

Mówimy o bardzo udanym układzie, który łączy satysfakcjonującą wydajność i obsługę 5G z ekstremalnie niskim zapotrzebowaniem na energię.

OPPO Reno 5 5G działa żwawo i płynnie, a przy tym się nie przegrzewa. Jest smukły i lekki, a jednocześnie długo pracuje na baterii. 6-8 godzin na ekranie to żaden problem, podobnie jak dwie doby średniointensywnego użytkowania.

Słowem: Snapdragon 765G - choć nie jest jednostką pierwszej świeżości - jest w mojej ocenie zdrowym kompromisem.

Niemniej faktem jest to, że w zasadzie nic nie stało na przeszkodzie, by tak wyposażony smartfon trafił na rynek dawno temu. Reno 5 5G to przecież tylko lekko poprawiony OnePlus Nord w przebraniu. A ten zadebiutował w lipcu 2020 i już wtedy kosztował mniej niż propozycja OPPO kosztuje 9 miesięcy później.

OPPO Reno 5 5G nie jest złym telefonem, ale za dużo tu "ale"

Reno 5 to idealny telefon dla chińskiej nastolatki, która chce oppo, bo jej koleżanki z klasy mają oppo. Ot markowy, ale techniczne zwyczajny sprzęt, po prostu na tyle dobry, by niczym specjalnie nie irytować.

Ale Polska to nie Chiny. A nawet gdybyśmy uznali, że warto dopłacić dla marki, to jest to atut krótkoterminowy. Od połowy 2019 roku OPPO wprowadziło na rynek 5 generacji swojego nowego smartfonu, więc najdalej za pół roku Prokop będzie się już lansował z nowym modelem.

Czy z Reno 5 5G korzysta się źle? Nie. Ale w tym segmencie konkurencja jest gigantyczna i rywale oferują albo więcej, albo taniej. A często więcej i taniej.

Jeśli ktoś wprowadza na rynek telefon za 2000 zł, widzę dwie opcje: albo jest Apple'em/Samsungiem, albo nie oszczędza na funkcjach i wyposażeniu. A jeśli smartfony Apple'a i Samsunga wiele rzeczy robią taniej, a przy tym lepiej, to już w ogóle coś poszło mocno nie tak.

Ujmę to tak: znajomi i znajomi znajomych bardzo często proszą mnie o polecenie smartfonu. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie usłyszałem wymagań sformułowanych w taki sposób, by najlepszą odpowiedzią było "bierz OPPO Reno 5".

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)