A jednak. Samsung Galaxy S20 Ultra to wciąż mój ulubiony smartfon fotograficzny
Aparat Samsunga Galaxy S20 Ultra ma swoje wady, ale uważam, że bardziej uniwersalnego smartfonu do robienia zdjęć nie ma.
19.06.2020 | aktual.: 19.06.2020 19:04
Przez ostatnie dwa tygodnie robiłem zdjęcia głównie Huaweiem P40 Pro+. Jestem pod wrażeniem jego fotograficznych możliwości, przy czym jest to smartfon mocno wyspecjalizowany w kilku aspektach.
Przede wszystkim wrażenie robi jego teleobiektyw generujący niemal 10-krotnie przybliżenie optyczne. To pozwala na fotografowanie obiektów z ekstremalnie dużych odległości.
Bezkonkurencyjna jest także jakość zdjęć robionych w ciemności. Za przykład niech posłuży zrobiona przeze mnie fotka Drogi Mlecznej.
Huawei mocno skupił się na zoomie, jakości zdjęć nocnych i ciekawych funkcjach, ale niektóre aspekty zostały potraktowane po macoszemu. Przede wszystkim jego flagowce w mojej ocenie słabiej od konkurencji radzą sobie z oddaniem barw w dzień. Nie mówiąc już o tym, że fotki z różnych aparatów mają często kompletnie różną kolorystykę.
Samsung Galaxy S20 Ultra utrzymuje natomiast podobną jakość zdjęć z różnych obiektywów
W dobrym świetle można użyć dowolnego aparatu i mieć pewność, że jakość i kolorystyka zdjęć będą zbliżone.
Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste. Coś takiego wymaga użycia dobrej jakości matryc i obiektywów oraz układu, który jest w stanie obsłużyć kilka sensorów jednocześnie, dobierając odpowiednie parametry w tle. Większość wieloobiektywowych smartfonów zdaje się mieć aparaty grające według innych zasad.
W słabszych warunkach dodatkowe aparaty zaczynają bardziej szumieć, ale często nie są to różnice drastyczne.
Przy gorszym świetle Galaxy S20 Ultra przynajmniej stara się zachować zbliżone nasycenie kolorów i balans bieli, a to już dużo. Podczas oglądania zdjęć na ekranie telefonu nie czuć, że zostały zrobione z użyciem innych aparatów.
Aparat z teleobiektywem Samsunga Galaxy S20 Ultra ma dobrej jakości podzespoły
Spotkałem się z negatywnymi opiniami na tego, że teleobiektyw S20 Ultra generuje przybliżenie optyczne "tylko" 4-krotne, podczas gdy konkurencja dobiła już do wartości 5x czy - ostatnio - nawet 9x. Wiele osób zdaje się nie mieć jednak pojęcia na temat przyczyny takiego stanu rzeczy.
Zasada jest prosta - im mniejsza matryca, tym łatwiej jest zastosować długi obiektyw, który wygeneruje duże przybliżenie optyczne. Dlatego w peryskopowych teleobiektywach stosuje się zazwyczaj mikroskopijne matryce o niskiej rozdzielczości (zauważcie, że Huawei P40 Pro ma aparat 12-megapikselowy, a dużo droższy P40 Pro+ już tylko 8-megapikselowy). Samsung poszedł inną drogą.
Wielkość matrycy zintegrowanej z teleobiektywem Galaxy S20 Ultra to aż 1/2 cala. To dużo, zwłaszcza jak na dodatkowy aparat. Dość wspomnieć, że ubiegłoroczne Galaxy S10 czy iPhone 11 Pro mają dużo mniejsze sensory... w aparatach głównych.
Duża matryca utrudnia zastosowanie długiego obiektywu (stąd niższe przybliżenie niż u konkurencji), ale zapewnia większą ilość przechwytywanego światła, wyższą plastykę oraz lepszą jakość zdjęć, zwłaszcza w trudniejszych warunkach oświetleniowych.
Aparat z teleobiektywem to mój ulubiony aparat Galaxy S20 Ultra
Przez kilka tygodni zrobiłem topowym samsungiem ponad 1110 zdjęć. Większość na potrzeby testów. Gdy jednak naprawdę chciałem złapać jakiś fajny kadr, najczęściej sięgałem po teleobiektyw. Jego wąski kąt widzenia daje spore pole do popisu, a sama jakość zdjęć jest bardzo satysfakcjonująca.
Któregoś dnia spacerowałem przy rzece tuż przed zachodem słońca. Widząc dwie pływające kaczki wyciągnąłem S20 Ultra, przełączyłem się na teleobiektyw i zrobiłem takie zdjęcie:
Teleobiektyw pozwolił atrakcyjnie ścieśnić kadr. Co przy tym istotne, fotka ma wyjątkowo dużą rozpiętość tonalną jak na robioną pod słońce (zwróćcie uwagę na ilość szczegółów w cieniach). Dzięki temu zachowała elastyczność podczas późniejszej obróbki.
Innym razem dostrzegłem ślimaka na chodniku. Klasycznym smartfonowym obiektywem 25 mm raczej niczego ciekawego bym nie wyczarował, ale teleobiektyw Galaxy S20 Ultra pozwolił mi uchwycić dość ciekawe ujęcie.
To zdjęcie zrobiłem z 10-krotnym zoomem, grubo ponad metr od ślimaka. To pozwoliło uchwycić kadr z optycznie przybliżoną sygnalizacją świetlną w tle, dzięki czemu ten jest atrakcyjniejszy dla oka. Duża matryca, o której wspomniałem wcześniej, zapewniła ponadto bardzo ładną plastykę. Agresywne rozmycie na pierwszym i trzecim planie jest 100-procentowo naturalne.
Samsung Galaxy S20 Ultra dał mi też dużo frajdy podczas fotografowania Księżyca
Wiem, wiem. Gdy robiłem porównanie zdjęć Księżyca, Galaxy S20 Ultra wypadł najgorzej z trzech testowanych smartfonów (sprawę zauważalnie poprawiły późniejsze aktualizacje oprogramowania). Wówczas chodziło jednak o zdjęcia samego Srebrnego Globu przy 50-krotnym przybliżeniu.
Dobra jakość zdjęć z teleobiektywu w trudniejszych warunkach oświetleniowych sprawia jednak, że Galaxy S20 Ultra świetnie sprawdza się podczas fotografowania innych obiektów z Księżycem w tle z 5- czy 10-krotnym przybliżeniem.
Któregoś wieczoru zauważyłem, że Księżyc znalazł się w ciekawej pozycji między dwoma drzewami. Udało mi się wówczas strzelić taką fotkę:
Po zwiększeniu zoomu do 10x złapałem taki kadr:
... a jeszcze dalej taki:
Jak na niezbyt sprzyjające warunki oświetleniowe, jakość tych zdjęć jest moim zdaniem więcej niż satysfakcjonująca.
Na Księżyc chętnie polowałem też w dzień. Niżej kilka fotek, które udało mi się ustrzelić w drodze do sklepu jeszcze przed zniesieniem ograniczeń w poruszaniu się.
Wsystkie te fotki zrobiłem z użyciem teleobiektywu z 5- lub 10-krotnym przybliżeniem.
Samsung Galaxy S20 Ultra ma naprawdę ultraszerokokątny obiektyw
Huawei w aparacie dodatkowym P40 Pro i P40 Pro+ zastosował bardzo dobry sensor, ale jego obiektyw jest ultraszerokokątny tylko z nazwy. Kąt widzenia względem S20 Ultra (oraz S20 i S20+) jest dużo węższy.
S20 Ultra potrafi uchwycić wyraźnie szerszy kadr, co już samo w sobie jest w codziennym fotografowaniu dużą zaletą. I ponownie - o ile dodatkowy aparat huaweia wymiata w nocy, o tyle w dzień wolę kolory i balans bieli samsunga.
Sensor 108 MP też robi robotę
Samsung Galaxy S20 Ultra ma aparat o rekordowej rozdzielczości 108 MP. Co prawda z uwagi na technologię łączenia pikseli domyślnie robi fotki 12 MP, ale w oprogramowaniu można przełączyć się na pełny tryb 12 000 x 9000 pikseli.
Tak duża rozdzielczość pozwala wyciąć bardzo mały fragment zdjęcia z zachowaniem dużej ilości szczegółów. Daje to spore możliwości.
Mówi się, że rozdzielczość nie jest najważniejsza. To prawda, ale Galaxy S20 Ultra udowadnia, że może być ważna.
Samsung Galaxy S20 Ultra ma i swoje fotograficzne minusy, ale to dla mnie najbardziej kompletny smartfon na rynku
Faktem jest, że Galaxy S20 Ultra - co często wytykają mu testerzy - miewa problemy z ustawianiem ostrości z niedużej odległości (choć z kolejnymi aktualizacjami widać poprawę).
Małym absurdem jest też to, że aparat główny podstawowego Galaxy S20 robi nieco ostrzejsze i mniej zaszumione zdjęcia. Różnice nie są drastyczne, ale jednak przy standardowych ustawieniach S20 Ultra przegrywa z telefonem tego samego producenta tańszym o ponad 2000 zł.
W głębokiej ciemności S20 Ultra przegrywa z Huaweiem P40 Pro. Z kolei P40 Pro+ wygrywa ostrością zdjęć przy zbliżeniu wyższym niż 10-krotne.
Poza tym, choć to nie ma wpływu na samą funkcjonalność aparatu, uważam, że flagowiec Samsunga został skrzywdzony przez marketingowców, którzy promują bezużyteczny "Space Zoom 100x". Nie dość, że ten napis na obudowie wygląda kiczowato, to jeszcze jest jedynie marketingową ściemą; przy 100-krotnym zbliżeniu smartfon generuje rozpikselowaną papkę.
Niemniej - biorąc pod uwagę całokształt - Samsung Galaxy S20 Ultra jest dla mnie smartfonem fotograficznie najbardziej kompletnym i wszechstronnym. Takim, który nie każe mi się zastanawiać, którego aparatu użyć, bo wszystkie trzymają poziom. Takim, który daje mi autentyczną frajdę z fotografowania i dużą elastyczność.
Szkoda tylko, że Samsung tę frajdę z fotografowania wycenił na zawrotne 5999 zł.
Zobacz także:
Zobacz także