Nazewnicze problemy producentów smartfonów
Może się wydawać, że wymyślenie nazwy dla wprowadzanego na rynek telefonu to najłatwiejsza część całego procesu. Nic bardziej mylnego.
11.03.2018 | aktual.: 12.03.2018 15:44
Apple i bezprawny iPhone
iPhone to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie, ale nie Apple wymyślił tę nazwę. Stacjonarny telefon o nazwie iPhone trafił do sprzedaży już w 1998 roku za sprawą firmy InfoGear.
Produkt nie odniósł sukcesu, ale firma - wraz z należącym do niej znakiem towarowym - została w 2000 roku przejęta przez Cisco. Ten wypuścił na rynek serię telefonów stacjonarnych Linksys z dostępem do Skype'a. Ich nazwa? Zgadliście - iPhone.
9 stycznia 2007 roku Steve Jobs zaprezentował światu własnego iPhone'a. Jak się okazało - bezprawnie. Już 2 dni później Cisco ogłosiło na swoim blogu złożenie pozwu za wykorzystanie należącego do niego znaku towarowego. Apple faktycznie poprosił wcześniej o zgodę na użycie tej nazwy, ale zaprezentował swój telefon jeszcze przed zakończeniem negocjacji.
Ostatecznie obie firmy doszły do porozumienia, na mocy którego za równo Cisco, jak i Apple, mogły wykorzystywać nazwę iPhone. Jak wiemy, Cisco nigdy więcej jednak z tej możliwości nie skorzystało, a z iPhone'em kojarzona jest dziś tylko jedna firma.
Z iWatchem nie poszło już tak łatwo
iPod. iPhone. iPad. Apple Watch. Nietrudno jest wskazać niepasujący element. Przyczyną takiego stanu rzeczy także są patenty, ale w przypadku iWatcha sprawa jest dużo bardziej zagmatwana. Na różnych rynkach prawa do użycia tej nazwy mają różne podmioty.
W USA znak towarowy iWatch został zarejestrowany w 2012 roku przez firmę OMG Electronics, która pracowała nad własnym zegarkiem o takiej nazwie. Z kolei w Europie prawa do iWatcha posiada firma Probendi, która tak nazwała oprogramowanie umożliwiające komunikację między urządzeniami konkretnych instytucji (np. policji).
iWatch by BERRI
Gigantowi z Cupertino nie udało się zgromadzić odpowiednich praw, więc stanęło na Apple Watchu.
LG Optimus + Polska = LG Swift
W latach 2010-2013 południowokoreański producent wypuszczał na rynek swoje smartfony z Androidem i Windows Phone'em pod marką LG Optimus. Nazwa ta była wykorzystywana prawie na całym świecie. Prawie, bo wyjątek stanowił pewien nadwiślański kraj w Europie Centralnej.
Część z was może pamiętać firmę Optimus - polskiego producenta pecetów, którego urządzenia cieszyły się sporą popularnością w latach 90. ubiegłego wieku. Z czasem spółka przerodziła się w doskonale znane dziś wszystkim CD Projekt i to właśnie ona była właścicielem marki Optimus aż do 2013 roku, kiedy to została sprzedana polskiemu dystrybutorowi sprzętu komputerowego - AB.
LG nie udało się dogadać z właścicielami praw do marki, więc w obawie przed pozwem musiało wymyślić inną nazwę specjalnie dla jednego kraju. Tak oto smartfon znany na całym świecie jako LG Optimus G w Polsce sprzedawany był pod nazwą LG Swift G. W 2013 roku Koreańczycy całkowicie porzucili jednak brand Optimus/Swift pozostając przy samym LG G. To z kolei stało się przyczyną problemów innego producenta...
Motorola i spór o G
W ramach przeprowadzonego przed kilkoma laty rebrandingu LG zastrzegło znaki towarowe G2, G3, G4, G5, G6 i tak dalej. Problem w tym, że Motorola także upatrzyła sobie literkę G.
Zauważcie, że smartfon - nazywany potocznie Motorolą Moto G5 - przez samego producenta nazywany jest różnorako: Moto G piątej generacji, nowa Moto G czy Moto G (5th Gen.). Z kolei w kanałach społecznościowych firma dopisuje często cyfrę w indeksie górnym.
Motorola nie ma prawa, by w oficjalnej komunikacji postawić dużą cyfrę obok litery G. Pisząc więc "Moto G5" robisz coś, czego znany producent smartfonów zrobić nie może.
Nietrudno się domyślić, jak duży to kłopot dla Motoroli i chodzi nie tylko o utrudnioną komunikację z konsumentami. Firma musi kontrolować wszystkich pracowników, by czasem któryś nie napisał "Moto G5" na stronie internetowej, w jakimś regulaminie czy w mediach społecznościowych. Cóż - dura lex, sed lex.
Czasem nazwy smartfonów są po prostu niefortunne
Nie zawsze za problemami z nazwami urządzeń stoi prawo. Czasem jest to po prostu... słownik.
Chyba najgłośniejszym przykładem niefortunnej nazwy jest marka Nokia Lumia. Dla nas lumia jest wdzięcznie brzmiącym słowem, niekojarzącym się wcześniej w zasadzie z niczym. W Hiszpanii wygląda to inaczej, bo tam lumiami nazywa się kobiety lekkich obyczajów.
Podobną wpadkę zaliczyła przed kilkoma laty nasza rodzima firma - Krüger&Matz, która w 2013 roku wprowadziła do sprzedaży telefon o nazwie Mist. Odwiedzający nasz kraj Niemcy musieli mieć niezły ubaw, gdy widzieli na billboardach dwa niemiecko brzmiące nazwiska u boku słowa, które w ich języku oznacza gnój.
Wymyślenie nazwy telefonu to zatem nie taka prosta sprawa. Pod uwagę trzeba wziąć nie tylko jej chwytliwość, ale i znaki towarowe rejestrowane w różnych częściach świata czy wszystkie języki (w tym slangi). Jak jednak widać, nie wszyscy producenci wybitnie się do takich kwestii przykładają.