Doczekaliśmy się. Dodatkowe aparaty w smartfonach przestają być traktowane po macoszemu

Doczekaliśmy się. Dodatkowe aparaty w smartfonach przestają być traktowane po macoszemu

Doczekaliśmy się. Dodatkowe aparaty w smartfonach przestają być traktowane po macoszemu
Miron Nurski
09.04.2020 15:50, aktualizacja: 09.04.2020 17:50

Fotograficzna strategia liderów rynku zmieniła się w ostatnich miesiącach o 180 stopni.

Latem 2019 roku na łamach Komórkomanii opublikowałem tekst "Wystarczy już tych aparatów w smartfonach. Pora popracować nad jakością tych dodatkowych". Zwracałem wówczas uwagę na to, że wielu producentów zdaje się pakować dodatkowe obiektywy tylko po to, by mieć się czym chwalić na ulotkach promocyjnych.

Wystarczy przypomnieć sobie początek mody na wieloobiektywowe aparaty. Pamiętacie Huaweia P20 Pro? Ten oprócz modułu głównego uzbrojony został w teleobiektyw oraz matrycę monochromatyczną. O niskiej przydatności tej ostatniej niech świadczy fakt, Huawei nie zdecydował się na jej użycie już nigdy później. Z perspektywy czasu widać, że sensor czarno-biały wylądował w obudowie tylko po to, by Chińczycy mogli się chwalić, że ich flagowiec ma aż trzy aparaty.

W kolejnych miesiącach było nieco lepiej, bo producenci zaczęli się przykładać do tego, by wieloobiektywowe aparaty były funkcjonalne. Standardem stało się używanie optyki o różnych ogniskowych, ale problemem pozostawała jakość aparatów dodatkowych.

Z jednej strony byliśmy kuszeni wielkimi matrycami i super zaawansowanymi obiektywami aparatów głównych. Z drugiej natomiast chlebem powszednim były miniaturowe sensory i kiepskiej jakości optyka aparatów wspomagających.

W ostatnim czasie widać jednak, że producenci przykładają większą wagę do aparatów dodatkowych

W ramach wstępu wspomniałem o Huaweiu P20 Pro, więc warto rzucić okiem jak sprawa wygląda w przypadku najnowszej generacji.

Huawei P40 Pro - podobnie jak poprzednik - uzbrojony jest w dodatkowy sensor odpowiedzialny za zoom. Ma on jednak nietypowy układ subpikseli RYYB, czyli technologię poprawiającą jakość w trudnych warunkach oświetleniowych, którą po raz pierwszy zastosowano rok wcześniej w aparacie głównym modelu P30 Pro.

Huawei P40 Pro
Huawei P40 Pro

Pod dodatkowym obiektywem ultraszerokokątnym wylądowała natomiast matryca 40 Mpix o wielkości 1/1,54 cala i ISO na poziomie 51 200. Takie parametry są rzadkością nawet w przypadku aparatów głównych, a tu mówimy o module wspomagającym.

W efekcie Huawei P40 Pro jest w stanie robić przyzwoite fotki w trudniejszych warunkach z użyciem wszystkich aparatów. Jasne, aparat główny wciąż zapewnia najlepsze rezultaty, ale różnice nie są tak drastyczne jak kiedyś.

Samsung także zaczął dbać o dodatkowe aparaty

Galaxy S20 Ultra ma 108-megapikselowy aparat główny o wielkości 1/1,33 cala, 40-megapikselową matrycę 1/2 cala z teleobiektywem oraz 12-megapikselowy sensor 1/2,55 cala z obiektywem ultraszerokokątnym.

Obraz

Najmniejsza matryca Galaxy S20 Ultra jest dokładnie takiej wielkości jak największa w Galaxy S10. To mówi samo za siebie jeśli chodzi fotograficzny o postęp, który dokonał się w ciągu ostatniego roku. Pamiętajmy, że wielkość sensora światłoczułego to jeden z parametrów mających kluczowy wpływ na jakość finalnego zdjęcia.

Co oczywiście nie oznacza, że problem traktowania dodatkowych aparatów po macoszemu w ogóle nie istnieje

Wciąż popularną praktyką - zwłaszcza wśród telefonów ze średniej i niższej półki cenowej - jest pakowanie fotograficznych zapchajdziur o znikomej przydatności.

Jeśli w telefonie za mniej niż 1500 zł widzisz cztery aparaty, możesz bezpiecznie założyć, że przynajmniej jeden będzie w codziennym użytkowaniu bezużyteczny. W ostatnim czasie producenci szczególnie upodobali sobie sensory do wykrywania głębi (które są zbędne w sytuacji, gdy telefon dysponuje przynajmniej dwoma innymi aparatami) oraz fatalnej jakości aparaty makro.

Trend stosowania dużej liczby aparatów tylko po to, by były, powoli zaczyna jednak zanikać. Na razie w segmencie premium, ale z czasem zmiany obejmą zapewne także tańsze telefony.

Kto wie, może nawet doczekamy czasów, w których producenci będą dbali o to, by wszystkie matryce w jednym smartfonie miały takie same parametry. Nie miałbym nic przeciwko.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)