Ten rok będzie należeć do...
Kluczowe nowości większości producentów na rynku mobilnym prezentowane są dopiero na targach MWC, a późnij - na berlińskich IFA. Niemniej jednak, już teraz można przewidzieć jakie trendy będą rządzić rynkiem w tym roku. Tym bardziej, że za nami już pierwsze duże targi elektroniki, a technologii czekających na wykorzystanie przybywa.
2K będzie królować w topowych modelach
Najwięcej obecnie mówi się o nadchodzących flagowcach z ekranami o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli. Dzięki nim producenci będą mogli chwalić się, że zagęszczenie pikseli na wyświetlaczach ich smartfonów przekroczyło próg 500 PPI. Pierwsza jest już firma Vivo, która pod koniec 2013 roku zaprezentowała model Xplay 3S. Inni, w tym wielcy gracze, nie śpią. Samsung ma już panele QHD, a jeden z nich (zapewne o 5,2-calowej przekątnej) trafić ma to flagowego Galaxy S5. W kolejce są również LG, Sony czy ambitni chińscy producenci, jak Oppo, Meizu, Xiaomi czy Lenovo. Pewne jest więc, że na rynku mobilnym w tym roku będzie królować ekstremalna rozdzielczość.
Głupota? Tak, bo w końcu FullHD w zupełności wystarczy nawet w urządzeniach z ekranami o przekątnej 6 cali. Całe szczęście rozdzielczość QHD nie jest wiele razy większa niż popularne obecnie 1920 x 1080 pikseli. Dla obecnych układów ARM nie będzie to żadnym problemem. Liczę jednak, że na zwiększeniu rozdzielczości firmy nie poprzestaną.
Popularnym ostatnio tematem jest choćby zwiększanie widoczności smartfonowych ekranów. Z pomocą producentom może przyjść nowa generacja szkła Corninga (Gorilla Glass 4), która ma oferować dużo niższe refleksy. Jej dodatkową zaletą będzie z pewnością antybakteryjna powierzchnia, co bardzo mnie ucieszyło (w końcu na ekranach smartfonów może być więcej zarazków niż na muszli klozetowej). W poprawieniu widoczności w słońcu powinny pomóc również nowe silniki programowe, jak choćby Assertive Display. Stosowane obecnie przez Nokię oprogramowanie automatycznie zarządza podświetleniem pojedynczych pikseli i dopasowuje je do warunków oświetlenia. Jakie są tego efekty? Przekonajcie się sami z poniższego wideo:
Nokia Lumia 1520 sunlight readability enhancement mode (Apical Assertive Display)
Wielkie i potężne oraz małe i potężne
Cały zeszłym rok stał pod znakiem stale rosnących rozmiarów smartfonów i w tym też to się raczej nie zmieni. W końcu modele z ekranami 5,5 cala są przez niektórych producentów określane jako wersje "mini". Ba, pokazano już nawet pierwsze 7-calowe komórki, których producenci mocno podkreślali, że to nie tablety. Pewne jest, że wielkości ekranów flagowców będą wynosić około 5,2 cala, a topowe phablety zostaną wyposażone w około 6-calowe panele.
Cieszyć powinno jednak, że w tym roku do łask mogą wrócić mniejsze urządzenia. Japończycy Xperią Z1 Compact pokazali, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby pojawiały się mniejsze wersje flagowców o topowej specyfikacji. Może tym tropem pójdą również Koreańczycy, a mini odpowiedniki Galaxy S5 czy G3 nie będą się miały czego wstydzić na tle pierwowzorów.
Wyginaj i zginaj? Raczej nie
Wiele mówiło się również, że w tym roku może wzrosnąć popularność wygiętych paneli, które wywołały spore poruszenie pod koniec zeszłego roku. Nie ma co jednak liczyć, że rychły wysyp nowości. Samsung i LG, którzy mają swoje giętkie OLED-y, póki co sondują rynek i sprawdzają reakcje użytkowników na G Flexa i Galaxy Rounda. Nie oznacza to jednak, że nie zobaczymy w tym roku ich następców.
Stawiam jednak, że nastąpi to najwcześniej w ostatnim kwartale. Dlaczego? Po pierwsze wciąż brakuje oprogramowania, które pomogłoby w wykorzystaniu potencjału wygiętych czy giętkich ekranów. Po drugie, producenci w tym roku niezwykle intensywnie zajmują się urządzeniami noszonymi, tzw. wearable devices. Targi Consumer Elelctronics Show 2014 wyraźnie pokazały, że to do tego typu gadżetów będzie należał ten rok. Niemniej jednak, wygięte ekrany mogą okazać się pomocne. Wystarczy wziąć pod uwagę inteligentne zegarki.
Na nadgarstek i i na nos
Bardzo prawdopodobne, że w tym roku zadebiutują pierwsze smartwatche właśnie z zakrzywionymi panelami. Czy przełoży się to na lepszą wygodę używania? O tym przekonamy się w przyszłości, a jednym z pierwszych obiektów testów może być iWatch. Długo oczekiwany zegarek Apple może być jedną z najgorętszych nowości w segmencie mobilnym.
Zanim pojawi się na rynku swoje nowości będą chcieli pokazać czołowi gracze androidowego segmentu. Samsung wraz z Galaxy S5 może ujawnić drugą generacje Galaxy Geara, a LG planuje już konkurencyjny zegarek. Nie można też zapomnieć o Sony, które już dawno temu wprowadziło do oferty pierwsze takie gadżety. Do tego, na CES 2014 można było zobaczyć całą masę smartwatch mniej znanych firm, a ich liczba w kolejnych miesiącach będzie stale rosła.
Niezwykłą popularnością na początku roku cieszyły się również inteligentne opaski na nadgarstek dla aktywnych. O potencjale rozwiązań lifeloggingowych pisał już Miron, a ja prezentowałem Wam najciekawsze nowości z targów w Las Vegas. Teraz już tylko kwestią czasu jest zalanie rynku urządzeniami pokroju Sony Core i LG Lifeband Touch.
Najbardziej innowacyjnym dopełnieniem smartfona na chwilę obecną wydają się inteligentne okulary. W tym roku powinno okazać się jak duży potencjał mają Google Glass. Powinno pojawić się też kilku innych śmiałków, którzy zaprezentują analogiczne rozwiązania. Szczególnie uważnie należy obserwować poczynania Samsunga, który w drugiej połowie roku zaskoczyć może prezentacją Galaxy Glass.
64 bity i 8 rdzeni
Sporo będzie działo się także na rynku układów mobilnych do smartfonów. Pewne jest, że Nvidia, Qualcomm i Samsung postawią na 64-bitowe rozwiązania. Pierwsi powinni być Koreańczycy, którzy już szykują nowego ośmiordzeniowego Exynosa. Będzie on złożony z rdzeni Cortex-A57 i A54, które mogą działać jednocześnie i obsługują instrukcje ARMv8. Dużo mówi się o podobnych nowością LG I Huaweia, ale póki co brakuje konkretnych danych na ten temat. Na początku drugiej połowy roku Qualcomm i Nvidia powinny wprowadzić swoje odpowiedzi. Obie te firmy nie mają zamiaru stawiać na technologię big.LITTLE. Qulacomm trzyma się swoich swoich czterech rdzeni, a producent GeForce'ów ma dwurdzeniowe jednostki z serii Denver.
Rynek mobilny to jednak nie tylko topowe telefony. W 2014 roku można więc spodziewać się zażartej walki w segmencie tańszych układów. Już teraz na rynku mocno promuje się MediaTek ze swoim ośmiordzeniowym układem, ale wkrótce Qualcomm może przechylić szalę na swoją stronę dzięki taniemu 64-bitowemu Snapdragonowi. Swoje trzy grosze mogą dołożyć mniejsze firmy, ale raczej nie odegrają znaczącej roli.
Konsolowa jakość gier mobilnych?
Wraz coraz mocniejszymi układami na rynku pojawiają się potężne grafiki. W tegorocznych modelach producenci postawią nie tylko zwiększenie mocy obliczeniowej, ale również większe możliwości dla twórców gier. Tak więc, nowe Adreno serii 400 ma wspierać sprzętową tesselację i cieniowanie geometryczne, a nowe Mali ma pomóc w tworzeniu lepszych tekstur. Prawdziwym przełomem jest mobilny Kepler Nvidii, który obsługuje komputerowe standardy tworzenia gier. Dość wspomnieć, że grafika pozwoli na smartfonach korzystać z silnika Unreal Engine 4.0.
NVIDIA Tegra K1 Demo: Unreal Engine 4
Można więc spodziewać się, że w tym roku deweloperzy dostaną ogromne możliwości. Czy je wykorzystają? Cóż, to już będzie zależeć od nich, ale ładnych projektów nie brakuje. Dość wspomnieć o nadchodzących Godus, Modern Combat 5 czy polskim Godfire: Rise of Prometheus. Branżą mobilną interesują się nawet giganci jak Blizzard, który ma wydać karciankę Hearthstone na iOS i Androida, więc dobrych tytułów powinno przybywać.
Cieszyć powinno też to, że producenci sprzęt dostrzegają to powoli. Na rynek trafia coraz więcej udanych padów i akcesoriów, które mają ułatwić granie lub wręcz zamienić smartfona w konsolę przenośną. Być może gadżety te będą nieco w cieniu noszonych urządzeń, ale na pewno nie zabraknie ich na rynku.
W poszukiwaniu nowości fotograficznych
2014 rok stawia wyzwania przed twórcami aparatów do smartfonów. Producenci w tym roku wciąż będą walczyć na megapiksele, ale coraz częściej myślą o unikalnych dodatkach. Można więc liczyć na większą popularność optycznej stabilizacji obrazu, a szczególnie rozwiązania stosowanego w Lumiach Nokii. Finowie nie mają już wyłączności na jej wykorzystanie, więc Samsung czy Sony mogą zaimplementować ją w swoich urządzeniach.
Standardem w tym roku powinno stać się nagrywanie w jakości 4K. Oczywiście oferują je już pierwsze telefony, ale prawdziwy ich wysyp powinien mieć miejsce na targach MWC 2014 w Barcelonie. Dużo bardziej cieszy mnie jednak, że część firm już szuka nowych rozwiązań. Oppo może wyróżnić się aparatami typu MEMS, Samsung opracował swoje ISOCELL, a aparaty Pelicana z 16 soczewkami pojawiają się często w kontekście Nokii [która już ma przecież aplikację do zrobienia zdjęć i późniejszego ustawiania ostrości].
Wiele nowości powinniśmy zobaczyć również w oprogramowaniu. Niemal pewne jest, że Sony, Samsung i LG z nowymi flagowcami rzucą cały szereg funkcji ułatwiających i uprzyjemniających fotografowanie. Pomagają w tym nawet Qualcomm czy Nvidia, którzy cały czas poprawiają obsługę aparatów w swoich układach.
Oby nie brakowało prądu
Liczę po chichu, że obok sztucznie nadmuchanych cyferkami specyfikacji, pojawią się ciekawsze nowości. Szczególnie dotyczy to baterii i mechanizmów oszczędzania energii. Nie ma co łudzić się na rewolucje pokroju grafenowych ogniw, ale każdy sposób na wydłużenie czasu pracy smartfonów jest mile widziany.
Materiał powstał we współpracy z: