W świecie smartfonów nie ma już miejsca na oryginalność i to nasza wina
Zauważyliście, że smartfony jeszcze nigdy nie były tak bardzo "takie same" jak są dziś?
27.01.2016 | aktual.: 27.01.2016 17:49
Przed dekadą półki w salonach operatorów wypełnione były przez komórki, które różniły się od siebie niemalże wszystkim. Bryłą, wielkością, kolorem, rozmieszczeniem i kształtem przycisków itp. itd. Jasne, odkąd zwykłe telefony zostały wyparte przez smartfony z dużymi dotykowymi ekranami, projektanci z oczywistych względów mają mniejsze pole do popisu. Niemniej przez wiele lat stworzenie oryginalnie wyglądającego urządzenia nie było dla nich wyzwaniem. Wystarczy zresztą spojrzeć na iPhone'a 4s, HTC Desire S i Lumię 800.
Czy w 2011 roku ktokolwiek mógłby te telefony ze sobą pomylić? Nie sądzę. Zobaczmy natomiast, jakie telefony Apple, HTC i Microsoft oferują nam dziś.
Nie twierdzę, że wszystkie telefony są teraz totalnie identyczne, ale zarówno dla projektantów HTC, jak i Microsoftu chęć wyróżnienia się przestała być priorytetem. Dawniej smartfony Tajwańczyków były wyjątkowe (zresztą One M9 na tle konkurencji też taki jest), a obecnie firma przerzuciła się na produkcję iPhone'ów z Androidem. Lumie - swego czasu kolorowe i bardzo charakterystyczne - stały się nudnymi, czarnymi lub białymi prostokątami z zaokrąglonymi rogami. Dotyczy to rzecz jasna nie tylko tych dwóch producentów. To ogólny trend, że telefony stają się coraz bardziej "takie same".
No i te przyciski Home pod ekranem...
Google już ładnych parę lat temu uzbroił Androida w przyciski ekranowe, z których wielu producentów chętnie korzystało. Obecnie jednak wyraźnie do łask wracają przyciski Home. Sama ich obecność mi nie przeszkadza, ale oczywiście aby nie było zbyt różnorodnie, wszystkie powinny wyglądać podobnie i być ulokowane w tym samym miejscu.
Spory wpływ na taki stan rzeczy ma popularyzacja czytników linii papilarnych, które gdzieś trzeba ulokować. No właśnie - gdzieś. Niekoniecznie musi to być być to jednak owalny przycisk pod ekranem...
Z oryginalnych rozwiązań rezygnuje także LG
W 2013 roku, przy okazji premiery LG G2, południowokoreański producent zdecydował się na oryginalne i dość niekonwencjonalne rozwiązanie - przyciski regulacji głośności oraz klawisz zasilania przerzucono na tył obudowy, w okolice aparatu. Tłumaczono to tym, że podczas rozmowy telefonicznej palec wskazujący naturalnie ląduje w tym miejscu. Ma to sens, do takiego rozmieszczenia przycisków łatwo jest się przyzwyczaić, a przy tym zatopione w tyle obudowy guziki po prostu nietuzinkowo wyglądają. Nie dziwota więc, że LG pakowało takie klawisze niemal do wszystkich telefonów, które trafiły na rynek między 2013 a 2015 rokiem.
Na horyzoncie widać już jednak LG G5, a dzięki licznym przeciekom możemy być niemal pewni, że przyciski regulacji głośności zostaną zepchnięte na krawędź obudowy. Wygląda zatem na to, że również i tej firmie na dłuższą metę stawianie na oryginalność się nie opłaciło.
Ciężko winić za taki stan rzeczy producentów
"Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem [...] no jakże może mi się podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę?" - cytat z filmu "Rejs" idealnie obrazuje podejście konsumentów do smartfonów. Lubimy to, co znamy. A co znamy? To, co się najlepiej sprzedaje - iPhone'y i samsungi. Znamy zatem pojedyncze klawisze Home pod ekranem. Znamy czarne, białe (opcjonalnie złote) obudowy. Nie znamy natomiast smartfonów o nietypowych kształtach i kolorach czy udziwnień pokroju przycisków na tylnym panelu.
Jestem więcej niż pewien, że producenci bardzo by chcieli, żeby wystarczyło stworzyć wyróżniające się z tłumu i po prostu dobre urządzenie, aby biło ono rekordy sprzedaży. Rzeczywistość jest jednak bardziej brutalna, co doskonale widać chociażby po LG V10. Niby oryginalny, niby wypasiony, niby wzbudza zachwyty, a przy tym... nie kupuje go nikt. Koniec końców w momencie podjęcia decyzji o zakupie wolimy bowiem zanucić melodię, którą już znamy.