Ze smartfonami z Androidem jest jeden problem. Producenci coraz śmielej z nim walczą
Producenci smartfonów oraz dostawcy czipów od lat nie mogą znaleźć wspólnego języka, co pociąga za sobą sporo konsekwencji.
22.07.2022 | aktual.: 25.07.2022 15:46
Funkcjonalność smartfonu jest niemal całkowicie uzależniona od czipu. To, czy telefon obsłuży potrójny aparat, ekran o konkretnej rozdzielczości, nagrywanie 4K, tryb portretowy, szybkie i bezprzewodowe ładowanie, 5G, rozwiązania związane z Wi-Fi i Bluetoothem czy nową wersję Androida zależy od tego, czy użyty procesor jest z danymi rozwiązaniami kompatybilny.
Realnie cały rynek smartfonów kształtowany jest więc w dużej mierze przez takie firmy jak Qualcomm czy MediaTek, bo to na ich pomysłach pracują
Niestety wizje dostawców czipów i producentów smartfonów nie zawsze są zbieżne
Pod koniec 2021 roku światło dzienne ujrzał Snapdragon 8 Gen 1. Flagowy układ Qualcomma i prawdopodobnie najbardziej pożądany czip w branży.
Podczas prezentacji, która została rozbita na dwie doby, firma poświęciła bardzo dużo czasu na chwalenie się rozwiązaniem o nazwie Always-On ISP, które pozwala sprawić, by aparat do selfie był cały czas aktywny. Wszystko przy - jak przekonuje Qualcomm - zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa i energooszczędności.
Dzięki tej funkcji smartfon miałby np. sam się wybudzić, gdy użytkownik na niego spojrzy, ukrywać treść powiadomienia, gdy w danym momencie na ekran patrzą dwie osoby lub wyświetlać powiadomienie, że ktoś spogląda na ekran przez ramię użytkownika.
Mija 8 miesięcy, przez moje ręce przewinęła się już masa smartfonów ze Snapdragonem 8 Gen 1, ale nie widziałem ani jednego, który miałby taką funkcję.
Błahostka? Pomyślcie o tym w inny sposób. Jakiś zespół solidnie opłacanych inżynierów musiał to wymyślić, opracować, opatentować i zaimplementować. Cały koszt został uwzględniony w cenie czipu, a więc przerzucony na klienta. Klienta, który nie dostaje funkcji, za którą realnie zapłacił.
A to tylko jeden z wielu przykładów. Mobilne czipy są nafaszerowane funkcjami, z których żaden producent nie korzysta. Nawet referencyjny smartfon Qualcomma nie ociera się o górną granicę potencjału jego własnego procesora.
Procesory mają funkcje, których producenci nie chcą, a nie mają tych, na których im zależy
Ostatnio szerokim echem odbiła się premiera Nothing Phone'a (1). Producent przekonuje, że świadomie użył czipu ze średniej półki cenowej, by smartfon mógł być tańszy i działał dłużej na jednym ładowaniu.
Jednocześnie firmie zależało na tym, by jego telefon obsługiwał ładowanie bezprzewodowe oraz zwrotne. I tu pojawia się problem, bo na rynku brakuje czipów, które spełniałyby narzucone wymagania. Obsługa indukcji zarezerwowana jest dla układów z najwyżej półki cenowej.
Ostatecznie Nothing dogadał się z Qualcommem, który przygotował specjalnie zmodyfikowaną wersję Snapdragona 778G+ z dodanym wsparciem dla ładowania bezprzewodowego.
Warunki porozumienia nie są znane, ale możemy się domyślać, że przygotowanie procesora na specjalne zamówienie pociągnęło za sobą większe koszty niż kupienie już gotowego układu. A to mogło podbić cenę smartfona. Tylko dlatego, że oferta Qualcomma nie pokrywa się z oczekiwaniami jego klienta.
Nawet produkowanie czipów "samemu" nie zawsze rozwiązuje problemy
Samsung produkuje własne procesory Exynos, więc w teorii jego smartfony powinny być wolne od wspomnianych problemów. Praktyka wygląda jednak inaczej.
Tak naprawdę czipy i smartfony produkowane są przez dwa zupełnie niezależne działy. Pierwszy opracowuje układy według własnej wizji, a drugi je kupuje. Jedyna różnica jest taka, że na końcu długiego łańcucha powiązań pieniądze lądują na koncie jednego koncernu.
W kwietniu szef działu Samsung MX - TM Roh - zapowiedział zmianę strategii o 180 stopni. Zespół odpowiedzialny za Exynosy ma ściśle współpracować z zespołem opracowującym smartfony, by stojąca za ostatecznym produktem wizja była spójna.
Niestety na pierwsze owoce zmiany strategii będziemy musieli poczekać do ok. 2025 roku.
Kto może, ten dziękuje dostawcom czipów i opracowuje procesory sam
W 2021 roku Google ogłosił zakończenie 13-letniej współpracy z producentem Snapdragonów. Pixel 6 to jego pierwszy smartfon, który nie ma czipu Qualcomma, lecz autorską jednostkę Tensor. Została ona opracowana we współpracy z Samsungiem.
Tensor nie jest królem wydajności, ale został zoptymalizowany pod kątem obsługi sztucznej inteligencji. Dzięki temu prędkość wykonywania poleceń głowowych czy tłumaczenia rozmów nie ma sobie równych. Właśnie na tym zależało Google'owi i dopiero uniezależnienie się od dostawców pozwoliło zrealizować mu własną wizję.
Niestety nie każdy jest takim gigantem jak Google, który może lekką ręką zainwestować miliony dolarów we własne komponenty. Widać jednak wyraźnie, że coraz więcej producentów robi co może.
Takie marki jak Xiaomi, OPPO czy vivo zdążyły już wprowadzić na rynek własne czipy towarzyszące. Odpowiadają za działanie pojedynczych rozwiązań jak obsługa aparatu czy szybkiego ładowania. Dzięki temu mogą wykroczyć poza ograniczenia narzucone przez Qualcomma czy MediaTeka, którzy forsują własne rozwiązania.
Ten brak porozumienia producentów i dostawców to poważny problem, bo pociąga za sobą masę konsekwencji jak wyższe koszty produkcji, działanie niezgodne z oczekiwaniem czy brak pożądanych funkcji. Coraz więcej firm stara się jednak z tym problemem walczyć.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii