Najgorętszy towar MWC 2015? Normalność. Dzięki temu wybierając flagowca nie dokonasz złego wyboru
Nie, nie żadne gigaherce, megapiksele czy inne gigabajty. Ostatnie głośne premiery pokazują, że w tym tym roku od flagowców oczekujemy przede wszystkim normalności. A przynajmniej tyle ich producenci chcą nam zaoferować.
06.03.2015 | aktual.: 06.03.2015 13:51
Bez wątpienia najbardziej oczekiwanym smartfonem tegorocznych targów MWC 2015 był Galaxy S6. Zmian względem poprzednika jest sporo, ale tak naprawdę Samsung starał się skupić naszą uwagę głównie na wysokiej jakości wykonaniu i oprogramowaniu poddanemu kuracji odchudzającej. Czyli na wszystkim tym, co dla każdego innego liczącego się na rynku gracza jest normalne. No dobra, prawie dla każdego innego...
Przedstawiciele giganta podczas prezentacji musieli kilkakrotnie podkreślić, że Galaxy S6 jest wykonany ze szkła i aluminium oraz nie laguje (tak, naprawdę padło stwierdzenie, że "spowolnienia odeszły"), aby nikt nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Na prezentacjach Apple'a, Sony czy HTC o szybkości działania - jeśli już - mówi się co najwyżej gwoli formalności.
I nie, nie tylko Samsung promuje to, co u innych jest normalne. Konferencję HTC miałem okazję oglądać na żywo, a jedną z pierwszych kwestii, którą poruszono podczas prezentacji modelu HTC One M9 był 20-megapikselowy aparat.
Pan na scenie dokładnie wyjaśnił nam, że zdjęcia zrobione za pomocą M-dziewiątki będziemy mogli przybliżać i kadrować bez straty jakości. Super. Niemniej do megapikseli w dzisiejszych czasach nikt inny nie przywiązuje już większej wagi. Sony 20-megapikselowe matryce stosuje od 2013 roku, a i Samsung skupia się już przede wszystkim na jasności obiektywu czy funkcjach. Możliwość kadrowania zdjęć jest normalna, a chwalić się tym może tylko ktoś, kto do tej pory twierdził, że 4 Mpix to wartość wystarczająca.
Na normalność stawia także Sony ze swoją Xperią Z4. "Co? Z jaką Xperią Z4? Przecież Sony nie pokazało Xperii Z4!" - powiecie. I właśnie w tym rzecz. Dla każdego innego giganta normalne jest niewypuszczanie na rynek nowego modelu pół roku po prezentacji bezpośredniego poprzednika.
Kupując flagowca opłacamy podatek od nowości, a w zamian otrzymujemy świadomość, że mamy najnowszy sprzęt. Nikt nie chce, aby była to inwestycja krótkoterminowa. Japończycy dali więc użytkownikom Xperii Z3 to, co dla użytkowników iPhone'ów, Galaxy S-ek czy One'ów od dawna jest normalne.
Zaczęło się od iPhone'a 6
Zgoda, nowe iPhone'y mają lepsze aparaty czy wydajniejsze podzespoły od poprzednich generacji, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że najważniejszą nowością są duże ekrany. Duże ekrany to coś, co inni giganci zaczęli lansować w 2012 roku. Duże ekrany to coś, co w roku 2014 wystarczyło, aby nowe iPhone'y zaczęły bić wszelkie rekordy sprzedaży.
Zastanawiam się, na ile wstrzemięźliwość w oferowaniu tego, co dla innych jest normalne wynika z oszczędności, a na ile jest to efekt zaplanowanej z dłuższym wyprzedzeniem strategii. Po latach przekonywania ludzi, że małe ekrany są ok, po prostu pakujemy 4,7 cala i mamy hit. Jedziemy na plastiku ile się da, a potem przepakowujemy podzespoły w szkło i aluminium i rewolucja gotowa.
Wbrew pozorom jest się z czego cieszyć
Oczywiście możemy narzekać, że szkło i aluminium powinno być znaleźć zastosowanie w topowych samsungach już dawno, a One M9 niewiele różni się od M-ósemki. Jeśli jednak producenci mogą nam już zaoferować wyłącznie uzupełnianie braków względem konkurencji, jest to dla nas bardzo dobra wiadomość. Oznacza to, że rynek nasycony jest już dojrzałymi produktami, którym do doskonałości brakuje niewiele.
Rok temu wielu zdyskwalifikowało Galaxy S5 za plastik, One'a (M8) za 4-megapikselowy aparat, a Xperię Z2 za to, że lada moment będzie "stara". W tym roku - moim zdaniem - ciężko któregokolwiek z dotychczas zaprezentowanych flagowców zdyskwalifikować za cokolwiek już na starcie. Zanosi się też na to, że wybierając się do sklepu lub salonu operatora będzie w czym wybierać, a jednocześnie nie będzie można dokonać złego wyboru.